
Wielkie święto, że Soulpete pojawił się przed kamerą i wypowiedział się w kilku kwestiach, więc wywiad u Kuby Głogowskiego tym bardziej cieszy. Obecność Bonsona oczywiście też, ale jak miałoby być inaczej, skoro opowiadali o swoim – w pewnych kręgach już legendarnym – projekcie. Wywiad szalony, bo początkowo przekleństwa Bonsona były cenzurowane, ale potem widocznie montażyście się nie chciało i panowie siarczyście ciągną gadkę do końca rozmowy.
Najpierw mamy coś o zmianach względem poprzednich projektów. – Wszystkie bity powstały na miejscu, wszystkie teksty powstały na miejscu, to jest zupełnie inna opcja – ujawnia Soulpete. – To nie jest Bonsoul, który jest nagrany w cztery dni. To jest Bonsoul nagrany w siedem dni, ale zapie##alaliśmy nad nim! (…) Uważam, że to jedna z najlepszych płyt, jakie nagraliśmy – uzupełnia Bonson.
Jest też trochę o mieszanym przyjęciu utworu „Małpi Gaj”, gdzie na feacie pojawili się Ras, Holak i Jan-Rapowanie. Soulpete nie kryje zażenowania, bo część komentarzy zarzucała duetowi pójście… w newschool. – Nie ma na tej płycie żadnych wesołych tracków poza tym jednym [Małpi Gaj]. (…) Nie wrzucisz numeru, kiedy masz 35 stopni w cieniu, kiedy jest ci źle. (…) Wakacyjny klimat, funk, luźny numer – tłumaczy Soulpete.
Najśmieszniej robi się jednak, kiedy okazuje się, że człowiek odpowiedzialny za oprawę graficzną Bonsoulów, jest fanem zespołu i robi to kompletnie z zajawki. – To zawsze robi nam Dominik Przylazły, ziomek, który nas strasznie lubi, my jego też, zawsze się przecinamy w Łodzi, gdy gramy koncert. On to robi sam z siebie, będąc urzędnikiem państwowym! – śmieje się Soulpete.
Cały wywiad sprawdzicie tutaj:
fot. kadr z klipu „BonSoul – Tam mnie spotkasz – gościnnie Bownik”, youtube.com/Asfalt Records