
Zabójstwo Tupaca jest jedną z największych tragedii, które spotkały kulturę hip-hop. Raper zginął w końcu w wieku zaledwie 25 lat, więc miał przed sobą jeszcze znaczną część kariery, w trakcie której mógł uraczyć nas kultowymi i być może nawet lepszymi od „All Eyez On Me” albumami. Choć oczywiście śmierć artysty została potwierdzona w szpitalu, a obecnie można nawet kupić BMW, w którym go zastrzelono, niektórzy wciąż wierzą, że on żyje. Mało tego, kręcą o tym film.
Zdecydował się na to konkretnie Rick Boss, producent z Las Vegas, którego sylwetkę postanowiła przybliżyć lokalna stacja telewizyjna KNTV Channel 13. Pomysłodawca projektu twierdzi, że rozmawiał z osobami z bezpośredniego otoczenia 2Pac i dzięki nim dowiedział się, co naprawdę stało się tamtej nocy w Vegas. Tworzy o tym film pt. „2Pac: The Great Escape From UMC”.
Boss opowie w nim historię o tym, jak doszło do rzekomego swingowania śmierci rapera. Artysta miał wcześniej dowiedzieć się o planowanym zamachu na siebie, przez co zdecydował się na wdrożenie planu umożliwiającego mu spokojną ucieczkę. 2Pac rzekomo wydostał się ze szpitala, pozostawiając podmienione ciało, a następnie odleciał z Vegas prywatnym helikopterem na tereny zamieszkiwane przez Nawahów, Indian z Nowego Meksyku. Tam miał być podobno nieuchwytny nawet dla FBI, gdyż żadne służby bez specjalnego pozwolenia nie mogą wkroczyć w ten rejon. Choć cała historia brzmi jak fikcja i to stworzona pod wpływem bardzo silnych substancji, twórca zapewnia, że nie jest to wyssana z palca historyjka. Wciąż mu w to nie wierzymy, ale film na pewno będziemy chcieli obejrzeć. Wy też szykujcie już popcorn.
fot. kadr z klipu „2Pac – Changes ft. Talent”, YouTube.com/2Pac