
Teledysk to praktycznie nieodłączna część rapowego utworu, a większość polskiej topki stanowią właśnie kawałki, do których nagrano klipy. O tych, które mimo ich braku generują ogromne wyświetlenia, niedawno pisał Kuba. Teraz przyjrzymy się tym numerom, do których teledyski nie powstały, ale w zasadzie już nie muszą, bo idealnie pasują do nich istniejące już filmy.
PRO8L3M „Monza” – „Baby Driver”
Ci goście ukradli samochód i nawet tego nie nagrali. A powinni, bo wyglądałoby to świetnie. Jest nawet partia dialogowa, która z powodzeniem mogłaby posłużyć jako intro do teledysku. Ponoć przy tym kawałku łatwo stracić prawo jazdy. Pasują do niego ryzykowne manewry, szybkie samochody i szaleńcze pościgi (zakończone, oczywiście, powodzeniem!). Wiadomo, wszystko to odradzam, ale każdy ma przy nim ochotę zachowywać się jak „Baby Driver”.
Taco Hemingway „Chodź” – „Wszystkie nieprzespane noce”
W zasadzie każda piosenka Taco zasługuje na osobny teledysk. Prawie wszystkie są storytellingowymi majstersztykami, które aż proszą się o wideo. Do „Chodź” pasowałyby kadry żywcem wyjęte ze „Wszystkich nieprzespanych nocy”. Wszystko po prostu do siebie pasuje. Warszawa po zmroku, imprezy, fajerwerki i to uczucie, że jest się niepokonanym jak „młody Zeus”. Choć z drugiej strony, teledysk do kawałka, który tak silnie działa na wyobraźnię, mógłby okazać się rozczarowaniem.
Quebonafide „TOKYO2020” – „Blade Runner 2049”
Neony, anonimowość w tłumie, futurystyczny klimat i mnóstwo szpiegujących nas technologii. Krótko mówiąc: „low life i high tech”. A wszystko to utrzymane w ciężkim, deszczowym klimacie. Już widzę, jak postać któregoś z raperów rozmawia z hologramem (a nie, to chyba już było). W każdym razie, „Blade Runner 2049” pasuje tu wręcz idealnie.
fot. kadr z „BLADE RUNNER 2049 – Official Trailer”, YouTube.com/Warner Bros. Pictures