
Nie milkną echa burzy medialnej wywołanej przez opublikowaną listę artystów i instytucji, z której wybrani mieli otrzymać gigantyczne zapomogi od rządu. Niektórzy zdążyli jednak zderzyć się już z krytyką, która nie zawsze była uzasadniona. By rozwiać wszelkie wątpliwości, specjalne oświadczenie musiał wydać chociażby Taco Hemingway.

„Uważam, że osoby z pierwszych stron gazet, osoby z lukratywnymi kontraktami kontraktami reklamowymi i pokaźnymi dochodami z tantiem, nie powinny wyciągać dłoni po żadne pieniądze publiczne (…) Mylnie sugeruje się, że trafić miały do mnie pieniądze, o które ubiegał się mój manager Jan Porębski”
Raper wrzucił je na swoje Instastories. Choć on osobiście nie pojawił się na wyżej wspomnianej liście, można było tam znaleźć nazwisko jego menedżera, Jana Porębskiego. Filip w swoim oświadczeniu zaznacza, że został niesłusznie powiązany z otrzymanymi przez swojego wspólnika dotacjami, gdyż te miały zostać przeznaczone na opłacenie wielu zaliczek za występy, których nie da się cofnąć i na wypłaty dla jego pracowników, którzy wraz z zamrożeniem branży rozrywkowej zostali bez środków na życie. Sam Taco z tej kwoty nie miał przyjąć ani grosza, w co zresztą kompletnie wierzymy, bo po wydaniu dwóch znakomicie sprzedanych płyt raper raczej na finanse narzekać nie musi, a dodatkowo udowodnił swoją hojność, przeznaczając na #Hot16Challenge2 największą z zebranych kwot.
W podobnej sytuacji co Porębski znalazła się zresztą Marta Nizio, szefowa Bashesh, agencji odpowiadającej m.in. za koncerty KęKę, Palucha i Słonia. Ze znanym sobie humorem, na co wskazuje użyta w poście „waluta” tłumaczy, że otrzymane pieniądze również miały zostać przeznaczone na projekty związane z działalnością jej firmy, a nie pójść okrężną drogą do kieszeni Kę, który jest prywatnie jej partnerem.
Niezwykle świadomie i uczciwie do sprawy podszedł Kazik. W swoim poście zaznaczył, że wraz z kolegami z zespołu nie ubiegał się o dotację, bo wiedział, że te pieniądze są po prostu zabrane podatnikom, których obecne sytuacje mogą być dużo cięższe od tej, w której oni się znajdują. Dodał jednak, że ich położenie również nie jest kolorowe, ale nie chce posiłkować się takimi zapomogami. Zaproponował za to, że jeżeli ktoś faktycznie chce im pomóc, to niech po prostu kupi ich CD lub DVD z koncertu. Przynajmniej wtedy słuchacz jest świadomy, kogo wsparł i nie musi się zastanawiać, czy jego podatek aby czasem nie przyczynił się do umocnienia potęgi disco-polo.
fot. instagram.com/tacohemingway