
BDSM i szczotka z ludzkich włosów? Nietypowe akcesoria vol. 2
Pierwszą część znajdziecie TUTAJ, drugą macie przed sobą. Jak w tytule – najdziwniejsze akcesoria od domów mody i uznanych brandów. Biżuteria, sporo rzeczy dla pań, ekscentryczne pomysły Ricka Owensa, maski dla fanów BDSM i inne. Do wyboru, do koloru, w dodatku (w zasadzie we wszystkich przypadkach) wyjątkowo drogo. Zapraszamy do lektury!
1 / 13
Marni: Hand Shaped Earrings
Na dobry początek projekt od włoskiego Marini. Drewniane kolczyki w kształcie ludzkiej ręki zdecydowanie nie należą do rzeczy, które zwykliśmy widywać na ulicach. Całość uzupełnia zapięcie w kształcie haczyka na ryby. Retail? Około 2430 zł. Być „sophisticated” nie jest łatwo, ani tym bardziej tanio.
Szybki lot z Włoch do Wielkiej Brytanii – torba od projektanta Charlesa Jeffreya dla butiku SSENSE. Owszem, w kształcie spodni w kratkę. Połączenie wełny, bawełny i poliestru, jeśli martwicie się o jakość. Do kupienia za „marne” 1700 zł. Edycja limitowana, więc spieszcie się, bo więcej nie będzie, a wyróżnić się trzeba.
Amerykański mistrz kontrowersji i aktualnie jeden z ulubionych projektantów wszystkich hajpbestii, które są „już nie streetwear a high-fashion”. I żeby nie było – samego Ricka sobie cenimy.
Mosiężna czarna korona. Wyprodukowana we Włoszech. 430 euro, czyli mniej-więcej 1900 zł. Ciekawe jak z wygodą, bo spojrzenia przyciąga na pewno.
Koszykarskich klimatów u Gucci ciąg dalszy (na początku lutego podrzucaliśmy Wam spodenki w kolorze opalu). Powyżej z dodatkiem glam rockowych i punkowych (mamy nadzieję, że rozróżniacie) klimatów. Włoska skóra (i kraj produkcji), masa ćwieków i GG w górnej części. Za sztukę przyjdzie Wam zapłacić 3980 dolarów, czyli około 15 200 zł. W końcu skórzana galanteria to perła w koronie Gucci.
Jeśli myśleliście, że po zeszłotygodniowych brelokach w kształcie zgniecionej puszki po piwie od Rafa Simonsa nic Was nie zaskoczy, to (prawdopodobnie) byliście w błędzie. Thom Browne to (dla nieobeznanych) kolejne na liście nazwisko prosto z USA. Działa na rynku od 16 lat, więc prawdopodobnie biznesowo jest nieźle.
Mosiężny brelok w kształcie męskich slipków kąpielowych – to wszystko. Metka Made in Italy i cena na poziomie 1400 złotych. W sumie wolelibyśmy chyba nosić te puszki od Simonsa.
Kolczyki po raz drugi, tym razem od belgijskiego duetu Katrin Wouters i Karen Hendrix – absolwentek Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Antwerpii z ponad 30-letnim doświadczeniem. Kolczyki, które widzicie na zdjęciach, są oczywiście sprzedawane w parach – nogę stworzono ręcznie z pozłacanego srebra, a perła to po prostu perła słodkowodna. Koszt – 1200 zł.
Cyberpunk 2077 w prawdziwym życiu. Amerykański producent okularów (i nart, i snowboardów, i kilku innych rzeczy) połączył siły z niezawodnym kolektywem Vetements. Jeśli wciąż chodzicie na Wixapol i inne rave’y, to nawet się nie zastanawiajcie. Choć hajsu od rodziców trzeba będzie wyciągnąć dość sporo – cena jednej pary to prawie 4000 zł.
Popularyzowania mało znanych w Polsce brandów ciąg dalszy. Kwaidan Editions to londyńska marka prowadzona przez (po raz kolejny) absolwentów belgijskiej Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Antwerpii i laureatów prestiżowej nagrody LVMH Prize. Inspiracja? Tak jak w przypadku większości kolekcji marki – lata 60′, połączone z teraźniejszością.
Do rzeczy – klasyczna reklamówka, wykonana z nylonu (wzmacnianego) z brandingiem KE. Do kupienia za około 820 złotych.
Swoją drogą, Balenciaga też wydała coś podobnego. Tylko ze skóry cielęcej i za prawie 7 tysięcy złotych.
Pamiętacie hype na torby z Ikei? Projektantka stojąca za CDG, Rei Kawakubo, podłapała temat. 650 zł – sporo jak na kawałek polietylenu, ale metka i dopisek „Made in Japan” robią swoje.
Wracamy do Vetements ze strony siódmej. Maska dla fanów BDSM, którym przeszkadzają wiosenne alergie. Ewentualnie kominiarka na zimę (ktoś wie jak polskie prawo się na coś takiego zapatruje? Prosimy pisać w wiadomości prywatnej). Materiał – dżersej. Do kupienia na stronie SSENSE za 250 dolarów lub ~950 zł.
Nasz faworyt. Francuskie Bless i drewniana szczotka do włosów z prawdziwymi ludzkimi włosami. Blond lub czerń, jak kto woli (i nie ma co robić z pieniędzmi). Około 1100 zł za sztukę.
No w sumie jest w tym trochę racji:
A jeśli się nie znam, to proszę mnie poprawić – być może kryje się za tym jakaś wyższa funkcjonalność, niedostępna dla męskiej percepcji…Na zakończenie szwedzkie Acne Studios (którego przedstawiać nie trzeba, od kiedy Quebo o nich nawinął). Ręczna robota, metalowe ramki i soczewki z filtrem UV. 340 euro = ~1450 zł. A wrzucamy, bo skojarzyły nam się z sympatyczną panią Roz:
Koniec części drugiej. Nie ukrywamy, że chętnie zamienilibyśmy to w trylogię. Los powstania trzeciego rozdziału zależy od Was i Waszego feedbacku, także dzielcie się swoimi opiniami na naszym fanpage lub w DMach na Instagramie. Do usłyszenia!
fot. Vetements/LN-CC/Farfetch/Gucci/SSENSE/Leisure Center
Zostaw komentarz
Udostępnij

Justin to jeden z tych gości, o których czasami nie wiadomo, co sądzić. Od czasu "Baby, baby, baby, oooh" przeszedł długą drogę i jego ostatnie poczynania można uznać za dojrzałe pod względem rozwoju artystycznego. Nie wpływa to jednak na to, że wciąż niektórzy raczej kojarzą go z tą sytuacją:

Ostatnio Deys powrócił na swój stary kanał z nowym materiałem i pod nowa ksywką. Dotąd jako Grimmy wypuścił w obieg dwa kawałki. Jest smutno, depresyjnie, refleksyjnie, czyli w klimacie do którego już wcześniej przyzwyczaił słuchaczy Deys.
Zdarzały się jednak w hip hopie przypadki raperów, którzy w pewnym momencie zrobili zwrot o 180 stopni. Nie chcąc być kojarzeni z dotychczasową muzyką czy wizerunkiem, zmieniali swoje ksywki lub tworzyli alter ego. Przyjrzyjmy się najciekawszym przypadkom.