
Bez nich hip-hop nie brzmiałby tak samo. Artyści, których musisz poznać, jeśli interesujesz się rapem
Aby mówić o hip-hopie, a przede wszystkim go tworzyć, dobrze jest poznawać inne gatunki i w przypadku tego drugiego również nimi się inspirować. Rap nie istniałby, gdyby nie chociażby funk i soul, a obecnie nie byłby taki sam, gdyby nie wpływy z pozoru zupełnie odmiennych gatunków. Żeby to dostrzec, warto przyjrzeć się twórczości artystów takich, jak Nina Simone czy właśnie…
James Brown
Zastanawialiście się kiedyś, kto jest najczęściej samplowanym artystą w historii hip-hopu? No właśnie on. James Brown nie tylko jest jednym z pierwszych tworzących rhythm & blues oraz właśnie soul i funk, ale uważany jest nawet za prekursora rapu. Jego muzyka wyróżnia się charakterystycznym, dynamicznym rytmem, posiada energię, która w latach 80. i 90. była podstawą kawałków hip-hopowych, zarówno w przypadku bitów, jak i refrenów, które zbliżone są do call-and-response Browna.
„Funky Drummer”, „Funky President” czy „Unity” z Afrika Bambaataa – od tego możecie zacząć, a później odpalić „Get Down” Nasa i porównać perkusję z tą z kawałka poniżej. W przypadku na przykład „Bring the Noise” Public Enemy i „Fu*k the Police” N.W.A jest po prostu trudniej.
Sade
„I gave you all the love I got/I gave you more than I could give” – dziś trudno nie zaśpiewać tego nie mając w głowie „blow off” Schaftera. Wojtek wziął te wersy prosto ze zwrotki otwierającej jeden z klasyków Sade. „Love Deluxe” (1992) to płyta na chłodne, długie noce. Bardzo emocjonalna, ale jednocześnie przynosząca ukojenie. Gładka, płynąca, niekiedy jazzująca produkcja to coś, co niezmiennie na przestrzeni dekad charakteryzuje muzykę Brytyjki i inspiruje raperów. Poza kawałkami, w których wybrzmiewają jej piosenki (koniecznie sprawdźcie „Doomsday” MF Dooma), jej imię pada w wielu rapowych linijkach. „When I met you, boy, you was the sweetest thing/Like Sade tape in the coldest spring” („Neptune’s Jewels”, Mystic) to tylko jeden, w dodatku undergroundowy, przykład. Artystkę ciepło wspominają choćby Drake, Kanye West, J. Cole, Pusha T, Common, Talib Kweli czy Mos Def.
Tame Impala
O tym, że Kevin Parker często przecina się z raperami, co za każdym razem przynosi świetny efekt, pisałam już w kwietniu przy okazji kolejnej udanej kolaboracji. Psychodeliczne brzmienie Tame Impala często idzie w parze z żywymi, chwytliwymi melodiami, nieważne, czy są to autorefleksje czy opowieści o rozpadzie relacji. A to doskonale łączy się zwłaszcza z cloud rapem i narkotycznym vibe’em. W tym roku ukazał się czwarty album grupy, „The Slow Rush”, ale jeśli nie znacie ich twórczości, najlepiej będzie, jeśli sięgniecie po „Currents” (2015).
Beach House
Dream popowy zespół z Baltimore wprawdzie nie jest aż tak powszechnie samplowany, ale to właśnie piosenki Beach House zrobiły jedne z największych przebojów The Weeknda i Kendricka Lamara. Mowa tu o „Loft Music”, którego motyw został zapożyczony z przepięknego „Gila” i „Money Trees” nawinięte na hipnotycznym „Silver Soul”. Ten drugi utwór wykorzystał również w „Downtown” Lil Peep. Beach House doceniony został publicznie m.in. przez Danny’ego Browna i Tylera, the Creatora. Muzyka grupy ma w końcu duży potencjał w połączeniu z rapem, więc szkoda, że nie jest w hip-hopie częściej wykorzystywana.
fot. kadr z klipu „Sade – Soldier of Love – Official – 2010”, YouTube.com/Sade