
chillwagon w zeszłym roku zrobił gigantyczną furorę, po której jednak nieco zawiódł fanów wydaniem płyty. W przeciągu ostatnich miesięcy było odwrotnie. Panowie, głównie przez brak koncertów, nie byli już tak głośni. Podeszli do sprawy nieco inaczej, bo vlogując i wydali całkiem użyteczny preorder. Produkt zapowiadał się więc bardzo dobrze, a czy sprawdzi się muzycznie?
Dotychczasowe single budziły mieszane uczucia. „robale” i „huśtawka” kompletnie minęły się z powołaniem, ale już „jeden jeden” czy przede wszystkim „jumper” to hity. Z jakością może być więc różnie, ale na korzyść płyty działa jeszcze inny czynnik – długość.
Ten album trwa godzinę i 17 minut, czyli mniej więcej tyle, ile niegdyś poważne LP. Nie można więc mówić o pokpieniu z słuchacza, bo praca włożona w stworzenie wszystkich numerów na pewno była ogromna. Oby tylko nie okazywały się wtórne.
Ale to jakie są, musicie już sprawdzić sami. My też to zrobimy, dlatego możecie spodziewać się recenzji, z którą pewnie chętnie wejdziecie w polemikę. Zobaczymy, jak popłynęła arka „chillwagon”.
fot. kadr z filmu „pokazała mu backstage klipu jeden jeden”, YouTube.com/chillwagon