
Siemanko, sportowe świry! Tym razem badamy teren – zobaczymy, czy taki format się przyjmie. Spośród singli, które wyszły w minionym tygodniu, wybieramy najdziwniejszy/najbardziej facepalmowy/zasługujący na uśmiech pełen żenady.
A właściwie nie wybieramy, a wybieram ja – Kajetan.
Trochę obrodziło na przełomie lutego i marca. Wybór nie był jednak specjalnie trudny. Oczywiście, ktoś mógłby uznać, że najbardziej odleciał Gural w kawałku „Zajko Kokorajko„, ale to znaczyłoby tylko tyle, że słuchacz musi odrobić lekcje z mikstejpowej szkoły Guralesko i Matheo. Ktoś inny mógłby stwierdzić, że niektóre linijki „Brudnego mankietu” Kuby Knapa są niezjadliwe, ale tu też – koncepcja numeru, określone stilo i finałowy shoutout do Pimpa C uzasadniają te wszystkie „naturalne lubrykanty” i hustlerski wydźwięk. „stukupuku” od chillwagonu pomijam, bo chłopaki ładnie i nieszkodliwie sobie flexują, a Borixon jest wiecznie młody.
Co za dzban
Wybór był właściwie oczywisty. Padło na Sobotę w remiksie „I Love It„.
Ja rozumiem, że beka, że pompa. Naprawdę. Tylko że właśnie beka i pompa zwłaszcza, żeby należycie beczyć i pompić (?), powinny być zrobione z pomysłem! Argument, że to mixtape odrzucam lekko, bo jaja na mixtape’ach umieją robić chociażby już wspomniany Gural czy TDF.
A tu co mamy? Flow wiadomo, z oryginału, w tym nie ma nic złego, ale można było się postarać o tekst. Zwrotka o fanie, który pijany podbija i nie zna żadnego kawałka z tytułu? Serio? Jasne, mixtape ma swoje prawa, można pisać na kolanie, ale to było pisane na kolanku pod zlewem (do licha, co to za rymy?).
Motyw był już pięknie opracowany np. u Bonsona w kawałku „Trudne sprawy” (4 lata temu), a na całym patencie tego typu Pezet z Ponem nagrali bardzo ciekawy numer „Ty to jesteś” (9 lat temu).
Wiadomo, jak to mówił Paluch u Winiego, wszystko już było i nie wymyślimy nic nowego. Okej, ale można to samo napisać lepiej, nawinąć lepiej, cokolwiek. Kiedy odpaliłem Sobotę nie mogłem uwierzyć w to, że raper z takimi warunkami zrobił remiks tak prostego numeru gorzej niż… youtuberzy.
Cieszę się, że Sobota wraca – czekam i na mixtape i na album, ale… szanujmy się. Beka, beką. Pompa, pompą. Lil Pump, Lil Pumpem, ale Sobota, Sobotą – a to jednak do czegoś zobowiązuje. Zwłaszcza, że SOB powoli przechodzi na własne poletko i rozstaje się ze StoProcent. Takimi ruchami raczej za mocno nie powalczy.
PS: Druga zwrotka niczego nie ratuje.
fot. kadr z klipu „Sobota – Co Za Dzban (LIl Pump ft. Kanye West REMIX) VIDEO”, youtube.com/Sobota Flow