
Belmondo zasłynął nie tylko ze swojego nieszablonowego podejścia do muzyki, ale także z wielu afer obyczajowych. Jedna z nich nawet skutecznie przerwała jego karierę, do której artysta powoli wraca. Nie zdążył jednak na dobre się jeszcze rozkręcić, a już wytworzyło się wokół niego kolejne zamieszanie. Co tym razem nawywijał Belmondziak?
Na Instagramie rapera pojawiło się jakiś czas temu ogłoszenie, że ma do sprzedania kilka płyt śp. Leha. Na chwilę obecną te wydawnictwa są gratką dla kolekcjonerów, więc można było się spodziewać, że Młody G szybko pozbędzie się ich, inkasując przy tym niezły pieniądz.
Oferta spotkała się z bardzo negatywnym odbiorem, co widać zresztą po komentarzach na Instagramie. Fani Leha nie byli zadowoleni z tego, że Belmondo próbuje dorobić się na śmierci ich ulubieńca. Całą sprawę skomentował również ojciec tragicznie zmarłego rapera za pośrednictwem fapage’a syna. Pan Leszner kierował w stronę Młodego G poważne zarzuty, używając mocno poirytowanego tonu:
Słuchajcie, są hieny, co chcą zarabiać na śmierci mojego syna. Flow Mixtape było limitowane i to szanuję jako tata Leha, a tu kunda drukuje płyty i zarabia na tym. Mam prośbę, zaspamujcie tę gnidę i dajcie mi namiary na niego.
Na Belmondo spłynęło spore wiadro pomyj, ale jak się okazało, niesłusznie. Młody G odpowiedział na zarzuty za pomocą Instagrama, zaznaczając, że to płyty, które kupił od kolegów Leha, a na ich sprzedaniu nic nie zarobił. Chciał w ten sposób jedynie pomóc w ich rozprzestrzenieniu. To tłumaczenie widocznie musiało okazać się prawdziwe, ponieważ ojciec Leha usunął swój post z zarzutami w kierunku byłego członka Mobbyn. Dobrze, że sprawa okazała się tylko sporym nieporozumieniem, zamiast kolejną aferą z Belmondziakiem w roli głównej.
fot. kadr z klipu „Kaz Bałagane ft. Belmondo – Do następnego”, YouTube.com/StepRecords