Felieton,Hip Hop

Czy słuchacz popsuł polski rap?

Michał Fitz -
Felieton,Hip Hop - - Dodane przez Michał Fitz

Czy słuchacz popsuł polski rap?

Rap jest bez wątpienia jednym z najszybciej ewoluujących gatunków muzycznych. Zmieniają się brzmienia, poglądy i w zasadzie wszystko inne, co z nim związane. Oczywiście nie każdemu pasuje kierunek w jakim zmierza polski rap i pojawiają się opinie, że jest on zepsuty. Ostatnio głos w tej sprawie zabrał Kizo, rzucając na to zagadnienie ciekawe światło. Według niego rap zepsuł się nie przez goniących za nowymi brzmieniami artystów czy ich coraz bardziej błahe podejście do tworzonej muzyki, a przez ich słuchaczy? To mocne, dla niektórych na pewno krzywdzące stwierdzenie, które w pierwszej chwili ubodło i mnie, ale po dłuższym zastanowieniu można w tej tezie znaleźć wiele bolesnej prawdy.

fot. Instagram.com/kizo_wnik_058

Uściślijmy, że Kizo mówiący o zepsuciu rapu nie ma wcale na myśli tego, jak brzmi, a jedynie to, co sobą reprezentuje. Podane przykłady są bardzo wyraziste, ponieważ nie sposób nazwać zarówno Sentino, jak i Belmondo nienagannymi ludźmi. Obaj mają swoje za uszami i są to występki, które jeszcze kilkanaście lat temu przekreśliłyby kompletnie ich szanse na robienie muzyki. Nie dość, że nikt nie chciałby z nimi współpracować, to jeszcze nikt nie miałby zamiaru ich słuchać, ponieważ rap wtedy niósł wartości, które nie dopuszczały pewnych zachowań.

Realia jednak się zmieniły i w tym momencie nie ma już znaczenia, kim jest osoba, która nagrywa muzykę. Liczy się jedynie to, co nagrywa. W ten sposób Belmondo, który swoim unikatowym stylem zaskarbił sobie rzeszę wiernych fanów może dopuszczać się z w zasadzie wszystkiego, a będzie mu to wybaczone, o ile nagra kolejny, charakterystyczny dla siebie hit. Nie ma znaczenia fakt, że jego nawijka o pieniądzach jest nieautentyczna przez machlojki, których rzekomo się dopuścił. Nikogo nie interesuje też fakt, że w utworach przedstawia siebie jako nie lada playboya, podczas gdy jego słynne wybryki nie do końca to potwierdzają. Dopóki rzuca fajnymi, chwytliwymi i zabawnymi wersami, dociera do swoich odbiorców.

Belmondo jest oczywiście jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Jest multum raperów, którzy w swojej twórczości nie są autentyczni, a nawet przekazują treści, które mogą być szkodliwe. Jeśli jednak ich utwory bujają, śmieszą lub po prostu trafiają w określoną, przyzwyczajoną do tego typu muzyki niszę, będą miały słuchaczy, niezależnie od tego, kto stoi za ich stworzeniem. Odbiorcy z kolei przeliczają się na kliknięcia, które następnie idzie już przekalkulować bezpośrednio na pieniądze. Wiadomo, jeśli coś przynosi hajs, a przy okazji nawet jest zgodne z prawem, to dlaczego nie robić tego dalej?

Spojrzenie na tę sprawę z drugiej strony niestety utwierdza nas w tej tezie. Możemy mieć rapera, który tworzy zgodnie ze swoją aktualną weną i humorem, przez co jego muzyka jest różna lub całkowicie zmienia się po czasie. Taki artysta jest przy tym zgodny sam ze sobą, a przy okazji nikomu niczym nie szkodzi. Słuchacze jednak spodziewają się od niego konkretnej muzyki, niemalże identycznej do tej, która kiedyś im się podobała. Jeśli jej nie dostają, rzucają się na artystę, jak gdyby był on winny jakiejś zbrodni. Z takim problemem borykał się chociażby Otsochodzi, który spotkał się z gigantycznym hejtem, w momencie gdy zaczął tworzyć inne utwory od tych, których oczekiwali od niego jego słuchacze. Podobnie po uszach dostaje też Quebonafide, choć jego gigantyczna popularność sprawia, że nie jest to tak uciążliwe. Niemniej jednak raper z Ciechanowa notorycznie musi czytać o tym, że „ludzie mają już dość jęczącego Queby” i że „on się skończył na Eklektyce”. Sam nawija zresztą o „roszczeniowych fanach” w swoim ostatnim singlu pt. „Przy Tobie”

Jaka jest więc odpowiedź na zadane w tytule pytanie? Czy słuchacz faktycznie zepsuł polski rap? Nie użyłbym tak mocnego stwierdzenia, bo w końcu w ostatnich latach ten gatunek muzyki prosperuje u nas wyjątkowo dobrze. Trzeba jednak przyznać, że słuchacze mieli kolosalny wpływ na jego rozwój w kierunku, który rozgranicza twórców od ich muzyki, a co za tym często idzie, również wartości od muzyki, a to przecież one były jednym z podstawowych założeń rapu, prawda?

fot. kadr z filmu „Polish Hip-Hop Festival / Official Aftermovie / Płock 2019”, YouTube.com/9LITERFILMY

Zostaw komentarz

Udostępnij
Felieton,Hip Hop
Raprospekcja: Wciąż się kręci – Taco Hemingway „Wosk”

"Wosk" jest jedną z najmniej popularnych płyt w dorobku Taco Hemingwaya, bo został wypuszczony bardzo nieoczekiwanie, w momencie, kiedy wszyscy spodziewali się już jego pierwszego LP. Ta EPka powstała jako efekt uboczny pracy nad albumem, co sam artysta przyznaje w "Żywocie" nawijając: "Rano siadam do "Marmuru"/ Jednak coś się komplikuje, no i przypadkowo piszę "Wosk"". Można śmiało stwierdzić, że to bardzo fortunny przypadek, bo Taco wprowadza na tym krótkim wydawnictwie istotne zmiany, które w późniejszych etapach kariery jeszcze rozwinie. Raper nie tylko zaczyna bardziej kombinować z flow, ale w odróżnieniu od "Trójkąta Warszawskiego" i "Umowy o dzieło" więcej rapuje o sobie. Czy po czasie słucha się tego tak sam dobrze, jak cztery lata temu, gdy płyta nagle pojawiła się na stronie rapera? Tak, nadal żwawo kręci się jak wosk.

Hip Hop,News
Tracklista „ROMANTIC PSYCHO”. Co to za featy? Tylko się domyślamy

Skoro już w sieci widnieje tracklista najnowszego albumu Quebonafide, to pokusiliśmy się o rozszyfrowanie tych nieoczywistych featów. To tylko nasze domysły, potraktujcie to jako zabawę. Poniżej zdjęcie prezentujące utwory i gościnne udziały.