Felieton,Hip Hop

Czy w ramach kontraktu raperzy powinni dostawać opiekę psychologów?

Kajetan Szewczyk -
Felieton,Hip Hop - - Dodane przez Kajetan Szewczyk

Czy w ramach kontraktu raperzy powinni dostawać opiekę psychologów?

W pewnym sensie to znamienne, że takie pytanie (sugestia?) pada dopiero teraz. Przez lata choroby psychiczne, a zwłaszcza te pokrewne depresji, społeczeństwo lekceważyło – ktoś miał po prostu „doła”, albo był „za miękki, żeby sobie poradzić” itd. Dzisiaj wiemy, że różnorakie dolegliwości psychiczne to choroba cywilizacyjna i nie należy umniejszać wagi tego problemu.

Każdy z nas narażony jest na szereg nieprzyjemności każdego dnia. Oczywiście wszystko zależy od danego przypadku, ale mówiąc: „nieprzyjemność”, mam na myśli zarówno irytację spowodowaną staniem w korku jak i kłótnię w szkole/pracy, mobbing czy nawet doświadczenie przemocy – fizycznej bądź psychicznej. Każdy z nas, a w szczególności – tu nie można zaprzeczyć – ludzie na świeczniku. Dotyczy to stresu, który wynika z poziomu odpowiedzialności i/lub poziomu rozpoznawalności. Prezydent ma na głowie dużo i zna go cały kraj i kawałek świata. Szef dużej firmy może być dosyć anonimowy, ale jednak obowiązki ma – od niego zależy jej „być albo nie być”. To samo, choć w nieco innym wymiarze, dotyczy muzyków, a w interesującym nas kontekście – raperów.

Ile było karier, w których szybki sukces wiązał się z równie szybkim upadkiem? Ilu było takich, którzy myśleli, że po pierwszej płycie, ba! po podpisaniu kontraktu, złapali Boga za nogi i nic już nie muszą? Nie trzeba odpowiadać – sami wiecie. Nic dziwnego, że amerykański raper Wale podniósł ostatnio tę kwestię bardzo na serio:

Ciągle musisz sobie przypominać, kim jesteś. (…) Ludzie w poniedziałek mówią ci, że jesteś najlepszy, a już w piątek, że najgorszy. (…) Do kontraktów powinna być dołączana jakaś opieka psychologiczna.

O tym, że raperzy chodzą na terapie, dowiadujemy się z czasem coraz częściej. Dotyczy ona różnych aspektów – od uzależnienia przez kontrolę agresji po depresję. Armia psychologów pozwala choć trochę zrzucić ciężar swoich przeżyć, zaobserwować je z tej perspektywy i spróbować wyciągnąć wnioski. Ten Typ Mes nagrał o tym nawet cały numer:

Paradoksem w tej całej sytuacji jest to, że już w 2014 roku naukowcy z Cambridge dowiedli, że słuchanie rapu może… pomóc w zwalczaniu depresji. To trochę jak z tym świetnym dowcipem z serii Watchmen:

Facet przychodzi do lekarza i mówi, że ma depresję.
Życie wydaje mu się ciężkie i okrutne.
Czuje się samotny w niebezpiecznym świecie.
Lekarz odpowiada, że kuracja jest prosta:
– W mieście występuje wielki klaun, Pagliacci. Proszę obejrzeć jego przedstawienie. To pana uleczy.
Facet wybucha płaczem:
– Ale, panie doktorze – mówi – to ja jestem Pagliacci.

Cała ta sytuacja ma również związek z hejtem i, niech będzie, mową nienawiści. Czasami słuchacze zapominają, że biją w żyjący umysł i ich słowa mogą mocno skrzywić popularnego odbiorcę. Oby w (polskim) rapie zdarzało się jak najmniej Pagliaccich.

fot. wideo z klipu „Eminem – Framed”, Youtube.com/Eminem Music

Zostaw komentarz

Udostępnij
Hip Hop,News
Blueface twierdzi, że w pół roku przespał się z tysiącem kobiet

Częścią kultury rapowej jest braggadacio. Artyści nauczeni są, że muszą uznawać siebie za świetnych i prześcigają się w przechwałkach. Świat słyszał już nie jeden dziwny tekst, mający połechtać ego rapera, ale musimy przyznać, że Blueface przebił wielu, choć sam twierdzi, podobnie jak niegdyś w swoich tekstach Jan-Rapowanie, że "nie jest to bragga, to real talk".

Hip Hop,News
Drake wyprzedził Beatlesów i wytatuował to sobie na ręce!

Kojarzycie słynne zdjęcie Beatlesów przechodzących przez pasy na Abbey Road? Wiecie, to które widnieje, jako okładka tego newsa. Paul McCartney jako jedyny nie idzie w rytmie z chłopakami i ma do przodu prawą nogę, a do tego jest bosy - nie dziękujcie, już tego nie odzobaczycie. W każdym razie miejcie teraz przed oczami to zdjęcie, bo jest bardzo ważne w kontekście ostatnich dokonań Drake'a.