
Jeżeli śledzicie poczynania Shady Records, czyli wytwórni, której twarzą jest Eminem, to wiecie, że nie tak dawno temu jej szeregi zasilili Conway The Machine i Westside Gunn. Ten pierwszy zdążył już nawet nagrać i wypuścić numer z Marshallem. Tutaj macie o tym nieco więcej -> CONWAY: EMINEM WIE, ŻE CZARNOSKÓRZY GO NIE SŁUCHAJĄ. Przyznaję bez bicia, że styl Cona od początku do mnie przemawiał, jego flow, które powoli coraz bardziej zaczyna przypominać Notoriousa, i sposób składania rymów. Westside ze swoim wysokim, sowizdrzalskim głosem i bardziej rozchwianym stylem, nie zapadał mi tak bardzo w pamięć. Tym bardziej zdziwiłem się, że ten koleś robi coś, co już dawno powinno zwrócić moją uwagę. Wypuszcza albumy z Hitlerem na okładce z plejadą najlepszych podziemnych głów producenckich i rapowych, co daje każdorazowo mieszankę wybuchową. Jednak pewnie nie wiedziałbym o tym do dzisiaj, gdyby nie to, że cała seria nazywa się „Hitler Wears Hermes”.
Co skłoniło czarnoskórego rapera z Buffalo do tak dziwacznego pod wieloma względami kroku? Jak przyznawał w Combat Jack Show:
Pierwsza część miała portret Hitlera na okładce. Ludzie patrzyli na to jak: Co to ma być? (…) To zwraca twoją uwagę. Chciałem po prostu przekręcić „Diabeł ubiera się u Prady”, nie chciałem z tego korzystać, więc chciałem to przekręcić, ale żeby dalej brzmiało. A potem pomyślałem, że jeśli dam swoją twarz na okładkę, to ludzie będą to hejtować. Chciałem, żeby słuchali muzyki.
Fakt, patent działa, bo momentalnie zwraca uwagę, a sama zbitka sylabowa „Hitler Wears Hermes” nie ustępuje niczego „Devil wears Prada”. Tak właściwie brzmi nawet mocniej. I to samo jest z zawartością samych krążków – Westside Gunn udowadnia, że spokojnie dostępuje kroku swojemu bratu, Conwayowi, i jest tak samo ważnym elementem Grizelda Records.
The boom bap is coming back with an axe to mumble rap
Pamiętacie skąd ten wers? Eminem rzucił go gościnnie u Royca da 5’9” w kawałku „Caterpillar”, który wyszedł 3 maja ubiegłego roku. Jeśli wtedy nie było to do pomyślenia, to być może jest to jednak samospełniająca się przepowiednia, bo takie materiały jak „Hitler Wears Hermes 7” skłaniają mnie do całkiem poważnego traktowania obietnicy o powrocie boom bapu. Myślę, że w USA to kwestia jeszcze roku, może dwóch, i trapowe rzeczy kompletnie zejdą na bok, kiedy A$AP Ferg, Conway, Westside Gunn, Benny the Butcher i kilku innych asów wjedzie na listy przebojów na samplowanych hitach z ciężką perką. Widocznie Joey Badass był trochę za wcześnie i ten hype nie był jeszcze możliwy na taką skalę.
Czarny Hitler
Wracając jednak do głównego bohatera dzisiejszych rozważań – choć może się to wydawać co najmniej schizofreniczne, że Westside Gunn wrzuca na swoje okładki Adolfa z wąsem, to – poza oczywiście kontrowersyjną kwestią – jest dosyć ciekawym zjawiskiem socjologicznym. Fuhrer jest bowiem przedstawiany w sposób komiczny, jak jakieś wykoślawione i ułomne zło. Moją ulubioną okładką jest chyba ta z Adolfem, który posiada trzecie oko. Pozornie przerażająca, a jednak – przy głębszym zastanowieniu się – Adolf wygląda jak na jakiegoś ufoludka, który mógłby wystąpić w odcinku Simpsonów zamiast Charlesa „Monty’ego” Burnsa. No zobaczcie sami, widzicie to?

A co powiecie na tracklistę czwartej części serii, z Hitlerem, który przytula się do czarnoskórego sportowca?

Ośmieszanie, czy stawianie zbrodniarzy w kuriozalnym świetle to naturalny odruch na radzenie sobie ze zbiorową świadomością ciężaru minionych czasów. Nie posądzam Westside’a o tak daleko idące przemyślenia, ale fakt faktem, taki efekt uzyskał. Może zamierzony, raczej nie, ale o ile na początku mocno tego nie rozumiałem, to po prześledzeniu całego konceptu jestem w stanie… może nie przybić piątkę, ale kiwnąć głową ze zrozumieniem. Na pewno jest mi to bliższe niż rapujący od lat J. Stalin. Westside Gunn to jednak Westside Gunn a nie A. Hitler.
fot. cover „Westside Gunn – Black Hitler Intro (feat. AA Rashid) Prod by Sadhu Gold”, youtube.com/SUN TZU