Rap

Dlaczego wszystko wokół twórczości Fukaja wypada tak dobrze oprócz Fukaja?

Filip Klarzyński -
fukaj
fukaj
Rap - - Dodane przez Filip Klarzyński

Dlaczego wszystko wokół twórczości Fukaja wypada tak dobrze oprócz Fukaja?

Wczoraj dostaliśmy trzeci singiel zapowiadający debiut młodego rapera ze Szczecina. Za produkcję „Chaosu” w pełni odpowiada Kubi Producent, a album będzie zawierał 14 kawałków, na których usłyszeć będziemy mogli tylko Fukaja (z jednym wyjątkiem). Krążek, który zakupić możecie TUTAJ ukaże się 9 czerwca.

Fukaj, Fukaj, Fukaj… Tego, jak szybko potoczy się jego kariera chyba nikt nie mógł przewidzieć. Od losowego donejta na livie Maty, przez nominację od najpopularniejszego rapera w Polsce do akcji #Hot16Challange, do zostania najmłodszym reprezentantem jednej z największych wytwórni w kraju. Dodatkowo debiutuje w duecie z nie byle kim, bo z Kubim. Dużo tutaj “naj”. Ciężar jaki spadł na barki młodego jeszcze artysty był olbrzymi, a udźwignąć taki hype było bardzo ciężko.

Czy to mu się udaje?

Od początku swoim warsztatem Fukaj nie zachwyca. Flow nie porywa tłumów, opinie na jego temat są, delikatnie mówiąc, bardzo zróżnicowane, a i tekstowo raper nie zaskakuje. Wyjątkiem może być jedynie “Balon”, do którego jeszcze wrócimy. Reprezentant Maffiji od początku zmagał się z porównaniami. Przy okazji akcji SBM Starter fani cały czas przyrównywali go do Szczyla, co ostatecznie zostało bardzo fajnie rozwiązane, bo chłopaki nagrali wspólny numer. Jednak w większości fanowskich głosowań zajmował on drugie, a nawet trzecie miejsce. Od razu za Szczylem, czy w paru przypadkach jeszcze za Lubinem. Zresztą ciężko nie zauważyć różnicy pomiędzy tymi artystami.

Fukaj został za szybko rzucony na głęboką wodę. Nie miał czasu na doszlifowanie swoich umiejętności wokalnych. Można powiedzieć, że w połowie tego treningu słuchacze od razu wysłali go do ligi mistrzów. Zabrakło czasu, a może także umiejętności.

Wszystko wokół muzyki

Sprawa wygląda jednak odwrotnie pod każdym innym względem. Teledyski, jakie wytwórnia nam serwuje, są artystycznie świetne. Każdy z obrazków, jaki dotychczas został wydany przy promocji “Chaosu”, mocno wybija się ponad przeciętne rapowe teledyski. Klipy są po prostu oryginalne i przyjemne dla oka, podobnie jak okładka albumu. Ta również zaskakuje estetyką i aktualnie jest chyba najładniejszym coverem tego roku. Chodzi oczywiście o wersję z nakładką na opakowanie CD.

Balon

Wróćmy do wspomnianego wcześniej “Balonu”, czyli dotychczas najlepszego numeru Fukaja. Oprócz świetnego teledysku mamy tu także naprawdę dobre wersy. Już tematyka sama w sobie jest odważna i raczej nieczęsto możemy słuchać o rozterkach artystów w taki sposób, w jaki ujął to Fukaj. Nazwanie tego kawałka “średnim” byłoby nietaktowne i mimo, że sposób, w jaki jest on nawinięty do mnie nie trafia, tak tekstowo siada. Miejmy więc nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli słyszeć coraz lepsze rzeczy.

„Chaos” to jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie albumów tego roku. Bardzo liczę na to, że Fukaj mnie zaskoczy, a jego debiutancki longplay okaże się czymś o wiele lepszym, niż się tego spodziewam. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co o swojej muzyce uważa sam raper, sprawdźcie wywiad, którego udzielił nam kilka tygodni temu! Znajdziecie go TUTAJ.

Zostaw komentarz

Udostępnij
Rap
Polo G to RAPSTAR. Dziś nie wypada go nie znać
Polo G

Najbliższe lata prawdopodobnie będą należeć do niego. Polo G dał się poznać szerszej publiczności w zeszłym roku. Wziął udział we Freshmanach, wydał nominowany do Grammy album "The GOAT" i trafił na listę Forbesa 30 Under 30 w kategorii muzyka. Jego kariera rozwija się w niesamowitym tempie. O tym, jak się z tym czuje, nawija zresztą w wydanym niedawno singlu "Rapstar", który właśnie wbił się na pierwsze miejsce Billboard Hot 100. Tego młodego rapera z Chicago dziś nie wypada nie znać.

Rap
„Mieszane uczucia” RAUa są jak długie spadanie z dachu wieżowca [RECENZJA]
mieszane uczucia

RAU zapowiadał „najbardziej osobisty i dopracowany produkt w swojej tak zwanej karierze”. Już wtedy pomyślałem, że mówienie o „tak zwanej” karierze jest zbędną (auto)złośliwością. „Mieszane uczucia” potwierdziły status Rałowskiego, zarówno jako tekściarza, jak i producenta. To album, który wielokrotnie wbijał mnie w fotel i zaskakiwał. Okazał się być naprawdę kompletnym dziełem.