
Ktoś się tego spodziewał? My przyznajemy, że w ogóle, choć Ed jest znany ze współpracy z raperami (gościnnie był zresztą na „Revival” Eminema, a wcześniej nagrał świetną epkę z Yelawolfem). „Remember the name”, bo o tym numerze mowa, pochodzi z nowego projektu Sheerana – „No 6. Collaborations Project”.
Kolejne zdziwienie przychodzi, kiedy włączymy numer. W takim instrumentarium rzadko kiedy można usłyszeć Ema, a co dopiero 50 Centa. Cały vibe całkiem nieźle przywodzi na myśl niektóre momenty z „The Eminem Show” i „MMLP”. Cieszy forma, w której są wszyscy panowie, bo Fiddy się postarał i choć nie brzmi już jak w czasach takiego „Crack a bottle”, to nie pozostawia wrażenia udziału na siłę.
Fajnie, gdybyśmy doczekali się pełnoprawnego klipu, ale i bez tego zapowiada się na hit, bo sama obsada budzi ogromne wrażenie. Tak jak ta linijka Eminema:
Became an addict, funny ’cause I had pop appeal
Że też nikt wcześniej nie wpadł na ten homonim! Choćby dla tego wersu warto było, żeby ten numer powstał (okej, i dla nawiązań do „My name is”).
fot. kadr z klipu „Ed Sheeran – Remember The Name (feat. Eminem & 50 Cent) [Official Lyric Video]”, youtube.com/Ed Sheeran