
Nastroje Polaków przed meczem z Hiszpanami nie były zbyt pogodne. Po porażce ze Słowacją to spotkanie było dla nas „meczem o wszystko”. Okazało się jednak, że drużyna Roberta Lewandowskiego nas zaskoczyła, a polska reprezentacja zostaje w grze. Czy wyjdziemy z grupy i od czego zależą nasze szanse?
Możemy być dumni! Nawet jeżeli gra naszych reprezentantów pozostawia wiele do życzenia, to w tym spotkaniu naprawdę pokazali wolę walki. Mówi się: „gryźli trawę”. Od samego początku grali bardzo mocno, zdecydowanie i w naprawdę niezłym stylu. Reprezentacja Polski straciła jednak bramkę w 25 minucie. W 54, po dośrodkowaniu Jóźwiaka, celnym strzałem głową Lewy wyrównał na 1:1. Nie cieszyliśmy się jednak zbyt długo. Dosłownie dwie minuty później, w 56 minucie spotkania, arbiter podyktował rzut karny dla Hiszpanów. Gerard Moreno na szczęście nie wykorzystał swojej „jedenastki”. Po jego strzale piłka trafiła w słupek. Mimo wielu późniejszych akcji obu drużyn wynik utrzymał się już do końca meczu.
Ostatni raz strzeliliśmy Hiszpanom bramkę 21 lat temu wczoraj!
Wróćmy jeszcze na moment do przedmeczowych analiz i przypomnijmy sobie kilka najważniejszych faktów. Poprzednie mecze z Hiszpanią przegrywaliśmy. Podczas spotkania w 2010 roku Hiszpanie pokonali nas aż 6:0. Co więcej, ostatnią bramkę drużynie z Hiszpanii strzeliliśmy w 1999 roku, czyli ponad 21 lat temu. M.in. dlatego do tego spotkania nasza drużyna wychodziła jednocześnie z olbrzymimi oczekiwaniami i presją ze strony kibiców, ale także z równie poważnymi wątpliwościami. Z oczekiwaniami – bo kibice zawsze będą wierni i będą liczyć na cud, a z wątpliwościami – bo ciężko ignorować to, jaką drużyną jest Hiszpania.
Można? Można!
Stąd też wzięła się wielka radość po wczorajszym spotkaniu. Komentatorzy doceniali grę naszej reprezentacji. Był wśród nich między innymi Piotr Nowak, uznany były reprezentant Polski. Przed meczem z Hiszpanią napisał na Twitterze, że „(…)Jeśli chcemy coś ugrać, musimy myśleć i grać tak szybko jak oni”. Jego wpis po wczorajszym spotkaniu wskazuje na to, że chyba jednak się udało.
„Ale nic się nie stało”
Pojawiły się też głosy studzące optymizm. W takim tonie wypowiedział się m.in. Zbigniew Boniek. Wprawdzie docenił grę polskiej reprezentacji, ale podkreślił, że prawdziwy „mecz o wszystko” jest jeszcze przed nami. Pochwalił również kibiców za to, że ich obecność na trybunach była naprawdę zauważalna. Po tak długim czasie gry z pustymi trybunami dla piłkarzy musi być to ogromne przeżycie. (Skoro wróciliśmy na stadiony, to możemy też na koncerty?)
Wyjdziemy z grupy?
Okazuje się, że tym razem nie musimy liczyć, kombinować i kalkulować za wszelką cenę. Odpowiedź brzmi: tak. A o sławnym „wciąż mamy matematyczne szanse” możemy tym razem zapomnieć. Tak wygląda tabela Grupy E:
Szwecja – 4 punkty, 1:0 (bramki strzelone:stracone)
Słowacja – 3 pkt, 2:2
Hiszpania – 2 pkt, 1:1
Polska 1 – pkt, 2:3
Aby wyjść z grupy, musimy teraz wygrać ze Szwecją. Wtedy nie będziemy musieli przejmować się wynikiem spotkania Hiszpania – Słowacja, pod warunkiem, że nie zakończy się ono remisem. Jeżeli tamten mecz zakończyłby się takim wynikiem, to 3 drużyny w naszej grupie miałyby po 4 punkty, co oznaczałoby porównywanie między innymi liczby zdobytych i straconych bramek. Czy do tego dojdzie? Przekonamy się już niedługo. Oba mecze zostaną rozegrane w środę, 23 czerwca, o godzinie 18:00.