Felieton,Hip Hop

Gdzieś pomiędzy włoskim mainstreamem a Fedukiem: Tymek

Politolog Na Rapie -
Felieton,Hip Hop - - Dodane przez Politolog Na Rapie

Gdzieś pomiędzy włoskim mainstreamem a Fedukiem: Tymek

Polski newschool zaczyna wyglądać jak polski streetwear. Każdy deklaruje swoją oryginalność, a wszyscy wyglądają tak samo.

Mam te same odczucia kiedy:

  • Widzę kolejnego nastolatka mającego na nogach Yeezy, na klacie jakiś „polski high-end”, a na plecach kurtkę North Face, który wrzuca swój „fit” na facebookową grupę, szukając akceptacji i poklasku. Klony radośnie propsują w komentarzach i dodają, że brakuje tylko nerki Supreme,
  • Słucham kolejnej płyty polskiego rapera na Spotify. W tekstach kipi z niego testosteron, którego nijak nie jest w stanie oddać swoim rapem. Muzyka? Taka sama, jak przy trzech kolejnych płytach, które później sprawdzę, licząc na coś odkrywczego. I nie ma znaczenia czy jest to wracający do rapu trzydziestolatek, czy „wbijający się przebojem” na scenę młody artysta. Wszyscy oni brzmią, wyglądają i rapują tak samo. Wszyscy nie mają mi nic do zaoferowania.

Ale zdarzają się wyjątki. Gdyby tak nie było, to dawno rzuciłbym to, jak Pezet na „Muzyce Miejskiej”. Od wczoraj biję się jednak w pierś, że po tym jak ksywka „Tymek” w zeszłym roku kilkukrotnie przeleciała mi przed oczami, nie wysiliłem się, żeby wbić ją w YouTube. Na pewno byłbym mniej rozgoryczony ilością zalewających nas średniaków.

Doszło do tego, że największy hit rapera – „Język Ciała” – usłyszałem dopiero kiedy ten przekroczył 20 000 000 wyświetleń na YouTube. Ale siara…

Ale jaka muzyka!

W KOŃCU! Coś pomiędzy włoskim mainstreamem a graniem, którym Feduk rozkochał w sobie Polaków. W końcu rap dla zabawy i do zabawy. W końcu numery, przy których czuję się podobnie, jak wtedy, gdy słuchałem Opus Magnum Gedza, czyli „Serce bije w rytm”. To jest muzyka, której chcę w środę na trening, w piątek w klubie i w sobotę na domówce. To jest też dopiero druga płyta („Klubowe”), którą zamówiłem w tym roku w preorderze (pierwszy był PRO8L3M).

Najważniejszym atutem Tymka po tych NIE-SA-MO-WI-TYCH bitach jest jego głos i próby podśpiewywania. Przeglądając klipy, zauważyłem że mocno zmienił się też jego wizerunek. Raper nabrał „charakterności” w wyglądzie, co – nie oszukujmy się – jest „must have” jeżeli za muzyką ma iść większy (a mówimy tu o naprawdę dużej szansie) sukces.

Zaległości w twórczości rapera nadrobiłem bardzo szybko. Sprawdziłem też oczywiście jego debiutancki krążek „Sono”. Niezły, ale po przesłuchaniu numerów z 2019 roku zwyczajnie nie potrzebuję do niego wracać. Raper poszedł za ciosem i zdecydował, że uderzenie w klimat ze swojego najpopularniejszego utworu będzie najlepszym wyjściem. I bardzo dobrze. Cały czas powtarzam, że mamy za mało odważnych wokalistów w naszym hip-hopowym światku, a Tymek może przekonać tych, których odstrasza ociekający lukrem wizerunek Smolastego.

Do tego nie da się nie tańczyć. Po prostu.

Fot. Tymek – Romans prod. C0PIK (KLUBOWE) / YouTube

Zostaw komentarz

Udostępnij
Felieton,Hip Hop
„Też bym donosił” – scena dissuje T-Paina za wsparcie Tekashiego

Brutalnej telenoweli z 6ix9inem ciąg dalszy. Kto by się spodziewał, że raperzy w Stanach wciąż kierują się kodem ulicy? Snoop Dogg, Fabolous i Ja Rule ostro skrytykowali kolegę po fachu.

News,Streetwear
Skórzana reklamówka za 7 tysięcy złotych. Made by Balenciaga

Dyrektor kreatywny francuskiego domu mody, Demna Gvasalia, nie ustaje w wysiłkach przekształcania codzienności w niedostępny dla większości luksus. Niecałe dwa tygodnie temu śledziliśmy akcję szwedzkiego McDonalda, wyśmiewającego specyficzne buty Balenciagi. Dziś mamy coś odrobinę mniej kuriozalnego, choć wciąż intrygującego pod wieloma względami – szczególnie cenowo.