
Kiedy w ubiegłym roku na kanał Asfalt Records wjechała „Katana” od Jana Serce, słychać było inspiracje Dawidem Podsiadło, ale to tylko jeden numer, więc nic nie było przesądzone. Teraz na kanał Asfaltu wleciał „Niepoważny porządek” i nie mam wątpliwości – Tytus ogarnął sobie nadwornego Dawida Podsiadło.
Gwoli ścisłości – Jan Serce to duet. W połowie ubiegłego roku spotkali się Michał Zachariasz (kompozytor i producent) i Aleksander Czerkawski (wokal i teksty). Potem nastąpiła historia z bajki: panowie pojechali do drewnianej chatki pod Kielcami i nagrali demo. Materiał opublikowali w necie i… nawiązali kontakt z Tytusem, szefem Asfalt Records. Teraz pracują w studio i pomaga im Ment z Rasmentalismu. Grubo? No grubo.
Dawid Podsiadło Aleksander Czerkawski
Wokalista Jana Serce ma bardziej matowy głos od Dawida, pisze też nieco bardziej cukierkowo anarchistyczne piosenki. Pasuje do muzyki Michała Zachariasza, co sprawia, że dostajemy przyjemny i spójny produkt. Klimat jest mocno zbliżony do pierwszej solówki Podsiadły. To takie „Comfort and Happiness”, na którym każda nuta byłaby z „Trójkątów i Kwadratów„. Trochę uprzedzam fakty, bo nie znam całego materiału, ale dotychczasowe numery jasno pokazują kierunek, w którym podąża duet.
Teoria spiskowa
O tym, że Tytus ma nosa wydawniczego wie każde dziecko w Polsce. Pisała o tym dokładnie Ania – o TUTAJ. Co jednak skłoniło szefa Asfaltu do wsparcia chłopaków z Jana Serce? Mówiąc wprost – według mnie – chęć posiadania własnego Dawida Podsiadło z gotową otoczką muzyczną. Jan Serce jest kompletnym pakietem, a Aleksander pewnie chętnie dogra się kolegom z wytwórni, co sprawi, że będziemy mieli w polskim rapie więcej zgrabnych, męskich refrenów.
Przez moment zastanawiałem się czy te porównania do Podsiadły nie są jakieś krzywdzące, ale patrząc na sekcję komentarzy – nie jestem odosobniony. Z polskimi wokalistami niezależnymi, którzy piszą swoje teksty i w ogóle są selfmade, to jest trochę tak, że albo będą porównywani do Vito z Bitaminy albo do Dawida P. Czasami ktoś zabrzmi jak Igo, pewnie coraz częściej będą brzmieć jak Bownik (Politolog pisał o nim TUTAJ). Trudno jednak od porównań uciec, bo mało jest was panowie, mało.
To stygmatyzujące
Tytusowi gratuluję kolejnego dobrego ruchu, a słuchaczom i sobie mogę życzyć tylko, żeby Jan Serce się rozwijał i pokazywał z różnych stron. Robotę robią dobrą, ale – przynajmniej dla mnie – jakoś zbyt znajomą dla ucha. Nawet teksty czasami sprawiają wrażenie, jakby chciały mieć pazur, a nie mogły. Ale może to po prostu tak ma być. Nie każdy zespół musi przekraczać granice i odkrywać nowe lądy. Można robić dobre, generyczne granie.
fot. materiały prasowe