
Bycie sławnym i bogatym ma oczywiście mnóstwo plusów, ale są też poważne minusy takiego statusu. Każdy wokół próbuje Cię na coś naciągnąć, żeby mieć trochę z tego, co zarobiłeś. Póki jest to zwykła prośba o pożyczkę – pół biedy, gorzej jak ktoś próbuje te pieniądze wyłudzić i przy okazji jeszcze Ciebie oczernić. Z takimi problemami borykało się wielu artystów, a teraz przechodzi przez to Justin Bieber.
Pewna kobieta podzieliła się na Twitterze historią, według której Bieber sześć lat temu miał ją molestować. Danielle, bo tak owa pani ma na imię, oskarżyła piosenkarza o to, że dobierał się do niej po koncercie w Austin i namawiał do pójścia do łóżka. Miał być przy tym bardzo stanowczy, choć rzekoma ofiara odmawiała. Do sprawy błyskawicznie odniósł się sam Justin, który zaprzeczył tym doniesieniom, podając swoje argumenty.
Bieber odpowiedział serią tweetów, a w tym powyższym zaznaczył, że do opisanej sytuacji nie mogło dojść, bo na sam występ przyjechał ze swoją ówczesną dziewczyną, Seleną Gomez, i to z nią spędził czas po koncercie. Umieścił również archiwalny artykuł, który potwierdza, że Selena była z nim wtedy cały czas oraz wrzucił robione z ukrycia fotki, które to potwierdzają.
Trudno więc nie dojść do wniosku, że oskarżenia niejakiej Danielle były tylko próbą skoku na kasę, którą pewnie chciała otrzymać w ramach odszkodowania lub ugody. Argumenty Biebiera są mocne, a reakcja szybka, dlatego trzeba mu oddać niezwykle dojrzałe podejście do tej trudnej sprawy. Jak widać Justin to faktycznie chłopak, o którym sąsiadka z dzieciństwa szczerze mogłaby powiedzieć: „To dobry chłopak był zawsze”.
fot. kadr z klipu „Justin Bieber – Yummy (Official Video)”, YouTube.com/JustinBieber