
Jesień to najintensywniejszy wydawniczo okres w rapie. Skutecznie zaspokaja głód nowej muzyki, który powstaje latem, bo przecież samymi letniaczkami się człowiek nie naje. Są jednak takie dni, że można się wręcz przejeść, a niektóre smaczniutkie kąski przez to nawet ominąć. Dziś na przykład jest taki dzień, ponieważ zarzucono nas premierami albumów nie tylko z Polski, ale i całego świata. Żebyście więc nie ominęli niczego jakościowego, spieszymy Wam z pomocą.
Polska
Najbardziej wyczekiwaną premierą tego dnia w naszym kraju był nowy krążek Kabe. „Mowgli” miał ustabilizować pozycję artysty na scenie i po singlach już można było stwierdzić, że to zrobi. Połączenie ulicznych klimatów zaprezentowanych chociażby w „Nike Air Max” z niezwykle chillową odsłoną rapera zaprezentowaną w hitowym „Nad Ranem” czy „Fefe” miało spore zadatki na sukces. Sprawdźcie, czy w waszym mniemaniu go odniosło!
Polscy słuchacze rapu zacierali rączki także na inny album, który miał dziś swoją premierę. To „Stamina” Gedza, która według samego autora, który stwierdził to na jednym z letnich koncertów, jest najlepszym i najbardziej dopracowanym projektem w jego twórczości.
Poza tą dwójką z nowym albumem wyszedł dziś także B.R.O., który posłuch ma może nieco mniejszy od wyżej wymienionych panów, ale posiada przy tym przyzwoitą grupę wiernych fanów, którzy na pewno z płyty „Next Level 3” będą zadowoleni.
A to i tak nie wszystko, bo polska rapgra na dziś przygotowała jeszcze wyjątkową niespodziankę – prawdziwą gratkę dla wszystkich tych, którzy lubią umawiać się na 4.20. Po 7 latach od powstania tego krążka, wreszcie ujrzał światło dzienne. Mowa o „The Rolling Joints” Araba, o które fani musieli dopraszać się latami. Opłacało się.
Zagranica
Jakiś czas temu pisaliśmy Wam, dlaczego warto czekać na „While The World Was Burning” SAINt JHN’a. Efekt jego pracy wreszcie ujrzał światło dzienne i jest wypełniony oczkami puszczanymi w stronę fanów poprzednich projektów. Nie oznacza to jednak, że nowi słuchacze się tym nie zachwycą. Sprawdźcie sami.
W Ameryce zamieszania narobiła też dzisiaj Megan Thee Stallion. Raperka wreszcie wydała swój pierwszy, długogrający album i kompletnie się z nim nie szczypała, bo jest on wypełniony mocnymi treściami, a zaczyna się od numeru „Shotz Fired”, opowiadającego sytuację z postrzeleniem raperki przez Tory’ego Laneza. Zaciekawieni?
Z kolejnym albumem do fanów wyszedł też już dobrze znany w USA Jeezy. Swoich słuchaczy uraczył sequelem dobrze przyjętego wcześniej krążka. Czy „Recession 2” spełniło oczekiwania?
To było w Stanach, ale Europa też nie ma prawa czuć się gorzej. Wielka Brytania żyje dziś bowiem albumem najlepiej zapowiadającego się artysty z klasycznego dla Wysp nurtu, grime’u. Zresztą, nie bez powodu Yizzy nazwał swój nowy krążek „Prince of Grime”. Sprawdźcie, czy zasłużył na ten tytuł.
Najlepsze na koniec. Ten album był wyczekiwany we Włoszech niczym „Romantic Psycho” u nas, a może i nawet bardziej. Zresztą Quebo z jego autorem ma już na koncie przynajmniej jeden kawałek. Mowa tu o Sferze Ebbaście, który wrzucił w nocy swoje „Famoso”. Wśród gości między innym znaleźli się Future i J Balvin. Robi wrażenie. Rozbił bank?
fot. materiały prasowe