
Mamy już październik 2019, a „Yandhi” i „Jesus Is King” jak nie było, tak nie ma. Premiera tego drugiego jednak (mamy nadzieję) jest bliżej niż dalej, bo Kanye opublikował rzekomą okładkę projektu i specjalny merch. Podczas listening party w Chicago dodatkowo poinformował nawet, że kończy ze „świecką” muzyką.
Póki co zostaliśmy więc z jego 8 solówkami i… rzekomymi fragmentami utworów z zeszłorocznego, niewydanego „Yandhi”, znajdującymi się w sklepie iTunes jako „ekskluzywne” dzwonki. Kolekcja była dostępna od 6 września i właśnie została zdjęta, bo jak się okazało, były to nieoficjalne kopie wykonane z przecieków.
Mimo wszystko przez takie akcje – jakby nie patrzeć, niezależne od artysty – czujemy się jeszcze bardziej zmieszani. „Yandhi” oficjalnie zostało już legendą. Na „Pocztówce” rapował o nim Taco, a i na wydanym miesiąc temu „All My Heores Are Cornballs” Jpegmafia posłużył się nim, podkreślając swoją pozycję:
Ni**as waiting’ on the Peg like I’m dropping’ Yandhi
„Kenan Vs. Kel”
Ale w porządku, Kim. Wszystko rozumiemy. Wiemy również, że Kanye West może pozwolić sobie nawet na więcej niż Beyoncé, ale to, co wiąże się z premierą jego dziewiątego solowego albumu, graniczy już z absurdem. Chociaż właściwie też nie dziwi, pamiętając niekończące się poprawki „The Life of Pablo”, oraz mając na uwadze, że na Yeezy’m od wielu lat spoczywa ogromna presja, aby jego kolejne albumy dorównywały albo wręcz przebijały poprzednie, przełomowe produkcje.
fot. Getty/Rich Fury