Hip Hop,News

Kawałki z „Yandhi” trafiły do sprzedaży jako dzwonki na telefon!

Klementyna Szczuka -
Hip Hop,News - - Dodane przez Klementyna Szczuka

Kawałki z „Yandhi” trafiły do sprzedaży jako dzwonki na telefon!

Mamy już październik 2019, a „Yandhi” i „Jesus Is King” jak nie było, tak nie ma. Premiera tego drugiego jednak (mamy nadzieję) jest bliżej niż dalej, bo Kanye opublikował rzekomą okładkę projektu i specjalny merch. Podczas listening party w Chicago dodatkowo poinformował nawet, że kończy ze „świecką” muzyką.

Póki co zostaliśmy więc z jego 8 solówkami i… rzekomymi fragmentami utworów z zeszłorocznego, niewydanego „Yandhi”, znajdującymi się w sklepie iTunes jako „ekskluzywne” dzwonki. Kolekcja była dostępna od 6 września i właśnie została zdjęta, bo jak się okazało, były to nieoficjalne kopie wykonane z przecieków.

Mimo wszystko przez takie akcje – jakby nie patrzeć, niezależne od artysty – czujemy się jeszcze bardziej zmieszani. „Yandhi” oficjalnie zostało już legendą. Na „Pocztówce” rapował o nim Taco, a i na wydanym miesiąc temu „All My Heores Are Cornballs” Jpegmafia posłużył się nim, podkreślając swoją pozycję:

Ni**as waiting’ on the Peg like I’m dropping’ Yandhi

„Kenan Vs. Kel”
https://youtu.be/IzK9J2Nv2dc

Ale w porządku, Kim. Wszystko rozumiemy. Wiemy również, że Kanye West może pozwolić sobie nawet na więcej niż Beyoncé, ale to, co wiąże się z premierą jego dziewiątego solowego albumu, graniczy już z absurdem. Chociaż właściwie też nie dziwi, pamiętając niekończące się poprawki „The Life of Pablo”, oraz mając na uwadze, że na Yeezy’m od wielu lat spoczywa ogromna presja, aby jego kolejne albumy dorównywały albo wręcz przebijały poprzednie, przełomowe produkcje.

fot. Getty/Rich Fury

Zostaw komentarz

Udostępnij
Hip Hop,News
Polski raper podbija norweskie „Mam Talent”

Wszelkie talent shows i rap rzadko kiedy tworzą zgraną parę. Większość raperów jawnie krytykuje tego typu akcje, twierdząc, że są to tylko fabryki sztucznych gwiazd, które później mają niewiele wspólnego ze świadomym artystą. Nieco mniej nieprzychylny, choć także negatywny, stosunek do próbujących swoich sił MC's, mają też przeważnie same programy, które rzadko kiedy doceniają występujących raperów, nawet jeśli zdarzą się tacy, którzy faktycznie na to zasługują. Te przypadki mają jednak czasem miejsce, o czym dobrze wie już Frytt, Polak pracujący i, jak się okazuje, również nawijający w Norwegii.

Hip Hop,News
PiH promuje kolekcję koszulek twarzami seryjnych morderców

Każdy słuchacz białostockiego rapera doskonale zdaje sobie sprawę, że PiHu od literackich nawiązań nie stronił nigdy, a w pewnym momencie twórczości mocno zaczął wchodzić w tematy bardziej horrorcore'owe i jako pierwszy - bo jeszcze przed sukcesem Słonia - forsował ten styl w Polsce na taką skalę. "Kwiaty Zła" to w mojej opinii jeden z dziesięciu najlepszych albumów w naszym kraju, choć prywatnie większym sentymentem darzę debiut Piechockiego, który dla sceny był wówczas kimś takim, kim dzisiaj jest dla niej Quebonafide - nie jesteście przekonani? Zapraszam TUTAJ.