
KęKę był gościem najnowszej Flintesencji i porozmawiał z Marcinem Flintem o rzeczach różnych – co nie dziwi – i często bardzo poważnych – to cieszy. Zaczyna się tematem dbałości o szczegóły, w tym przypadku w kwestii autoryzowania wywiadów i tego, co ma wspólnego etos pracy Kę z etosem rapera.
Bardzo często mam problem z tym, jak moje słowa są spisywane, bo nie oddają sposobu mojej wypowiedzi. (…) Jak mam rozmowę, która później ma być spisana, to wolę dostać pytania na maila i ten wywiad napisać sam. (…) Jestem dosyć dokładnym gościem, jeśli chodzi o pracę. Lubię mieć wszystko wcześniej zrobione. (…) Wynika to w głównej mierze z jakiejś mojej lękowej natury, że jak nie dotrzymam jakiegoś terminu, to będzie tragedia. (…) Jednak te cechy nie przewodzą mną, kiedy piszę teksty. (…) To nie jest tak, że jeśli mam porządek w papierach, to od razu musi być porządek w tekście.
Później Kę komentuje opinie, które zarzucają mu, że zmienił sposób, w jaki piszesz kawałki:
Opisuję moje stany emocjonalne (…), często spotykam się z tym, że zmieniłem sposób, w jaki piszę. Efekt finalny jest inny niż to, co robiłem na poprzednich płytach, ale modus operandi jest taki sam.
Świetnie splata się to z tematem radiowych numerów, które Kę przecież mógłby tworzyć – zwłaszcza z obsadą z najnowszej płyty, a konkretniej choćby Pawłem Domagałą:
Ludzie się mogli spodziewać, że jak będzie numer z Pawłem, to będzie taka spokojna ballada, a tu się okazuje, że to jest pod względem jakiejś takiej dynamiki, to to jest chyba najdynamiczniejszy utwór na całej płycie, na mocnym bicie (…) Jeżeli chodzi o granie w radiu, to nie mam z tym najmniejszego problemu (…) natomiast nie umiem, czy nigdy nie myślałem o tym, żeby napisać, że to na pewno usiądzie.
Kę nie ukrywa, że brakuje mu czasami zrozumienia od słuchaczy, a pierwszą rzeczą, która cieszyła go w rapie, było właśnie dotarcie do ludzi i usłyszenie, że wiedzą, o czym mówi i się w tym odnajdują. Nie wyobrażał sobie dostatniego życia, bo nie wiedział, że można tak w ogóle funkcjonować i dzisiaj zdaje sobie sprawę, że znacząco odbiega od większości swoich odbiorców, a przecież to podobieństwo początkowo ich ku niemu skłoniło:
Moje obecne życie w dużym stopniu odbiega od życia średniej. (…) Ale poczucia zrozumienia czasem mi brakuje. (…)
Kę tłumaczy, że wyjście na prostą i dotarcie do punktu, w którym się znajduje, kosztowało go bardzo dużo:
Z nałogiem to jest tak, że wychodzisz całkiem albo nie całkiem. (…) Faktycznie nie mam dobrych metod na dawanie sobie luzu (…) muszę sobie jakieś hobby po prostu znaleźć. (…) Wymagam od siebie dużo, bo jestem zmuszony, to jest zero-jedynkowe w wielu kwestiach. (…) A w świecie ludzi, którzy lubią sobie dać na luz, ciężko być takim zero-jedynkowym gościem. (…) Na pewno nie byłbym tu gdzie jestem, gdybym się nie ogarnął w porę, ale to jest duży koszt emocjonalny.
O nałogu Kę opowiada sporo i dużo wrzuca też odnośnie do przebytej terapii – warto się z tym zapoznać. W dalszej części rozmowy Flint zwraca uwagę na przemianę podejścia do tematów patriotycznych, które raper poruszał od początków swojej kariery:
„Młody Polak” już w 2015 roku taki był. Żeby już działać stabilnie, a jedyny moment, w którym daję się ponieść, to kiedy widzę twarze na koncertach. (…) Ja tak żyję, robię wolne w święta państwowe, cały czas interesuję się historią. (…) A tak to staram się być praworządnym obywatelem. (…) Nie zmienia się moje podejście do pisania, zmieniły się realia. (…) Jak zacząłem trzeźwieć, to ja nie mogę głosić niektórych rzeczy, skoro tak nie żyję. (…) 30 lat myślałem, że tak jest dobre, mówię o relacjach międzyludzkich. Jeśli to się zmienia, to muszę spojrzeć na siebie krytycznie. (…) Nigdy nie grałem „Krucjaty” na koncertach.
fot. kadr z klipu „KęKę – Na pewno gość Kasia Grzesiek prod. 2K”, youtube.com/Takie Rzeczy Label