
Trudno zaprzeczyć, że od czasu wydania „Patointeligencji” Mata jest maszynistą ogromnego hype trainu. Stacją weryfikującą to zainteresowanie miała być jego debiutancka płyta „100 dni do matury”. Po pierwszych odsłuchach możemy Was zapewnić, że nie zawiodła, ale szerszą opinię na ten temat zdążycie jeszcze u nas przeczytać. Na razie skupimy się tylko na tytułowym kawałku, którego bit mógł okazać się dla wielu dziwnie znajomy.
Wydany przy okazji premiery albumu singiel zdążył już wykręcić nieco ponad pół miliona wyświetleń. To bez wątpienia świetny wynik, który mu się należy, bo to po prostu dobry numer na przyjemnym bicie. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to jedyny dobry numer wydany na tym samym, przyjemnym bicie. Rok wcześniej Skip puścił w eter swoje „T.O.U.”, które nagrane jest na tym samym podkładzie.
Oczywiście, nie zamierzamy się teraz rozwodzić nad tym, czy to poprawne, czy zostało odpowiednio dogadane i czy w związku z tym hajs zgadza się u wszystkich. Skoro kawałek znajduje się na tak hucznie zapowiadanym i przede wszystkim legalnym albumie, zakładamy, że musi tak być. Możemy za to spróbować porozwodzić się nad tym, komu na tym bicie poszło lepiej, bo choć „100 dni do matury” w dobę osiągnęło pięć razy tyle odsłon, co hit Skipa przez rok, nie jesteśmy przekonani czy jest proporcjonalnie o tyle lepsze.
Bit wymusza pewne flow i dlatego nie możemy specjalnie zarzucić Macie, że nawija podobnie do Skipa. Młody przedstawiciel SBM decyduje się jednak na charakterystyczne dla siebie dopowiedzenia i momentami łamie tempo, co choć tylko podkreśla jego styl, nie do końca wkleja się w bit. Skip za to płynie przez cały kawałek równo z nim, tworząc niezwykle spójną kompozycję. Członek Mięthy decyduje się też na dużo ciekawsze zabawy flow w trakcie zwrotek, nie rezygnując przy tym z rymów wielokrotnych, co wyjątkowo wzbogaca utwór. W „T.O.U.” nie brakuje też prostych, ale ciekawych zabiegów lirycznych: „Bywam głośny jak Hongkong, prosty jak lovesong albo spalony jak most pod Łazienkowską”. To wszystko sprawia, że na tym podkładzie dużo lepiej słucha mi się (bo w moją opinię nie zamierzam wciągać całej redakcji) Skipa. Mam jednak świadomość, że istnieje coś takiego, jak gust, więc Wam bardziej może siedzieć „100 dni do matury”. Sprawdźcie oba numery, doceńcie obydwu artystów, a do specjalnego miejsca w serduszku wpuśćcie ten, który wolicie. U mnie już od dawna siedzi tam „T.O.U”.
fot. kadry z klipów „Miętha – Star$”, YouTube.com/AsfaltRecords, „Mata – Schodki”, YouTube.com/SBMLabel