
Tym razem gościem Marcina Flinta, dość niespodziewanie, był Mezo. Jak zauważa, dzisiaj w przeciwieństwie do tego, co było kilkanaście lat temu, gdy kolaboracje z popowymi artystami budziły kontrowersje, kawałki można robić jakie się chce. A o sobie w tamtych czasach mówi tak:
Nigdy nie pasowałem do wzorca hip-hopowego. Byłem człowiekiem otwartym, uśmiechniętym, może w tamtym czasie zbyt naiwnym, ale taki jestem i już
Jego muzyka trafiała do znacznie szerszego grona odbiorców niż twórczość „przeciętnego rapera”, jednak Mezo nigdy nie zarzekał się, że będzie wiernie stał przy „jakiejś ideologii hip-hopowej”. I wspomina o tym, jak spotykał się z niezbyt przychylnym stosunkiem ludzi z branży…
Przez dziesięć lat musiałem się tłumaczyć, czy jestem raperem (…) to było dla mnie żenujące
…oraz że nie przeszkodziło mu to w dłuższej współpracy i dobrych relacjach z Peją, z którym obecnie jednak prawie nic go nie łączy.
Peja był wtedy dla mnie takim ojcem chrzestnym poznańskiego hip-hopu. Jakkolwiek wiedziałem, że ma inny życiorys niż ja, bardzo dobrze się z nim dogadywałem, przez ponad rok jeździliśmy jako support przed koncertami Peji z Owalem (…) ale między nami nie ma już żadnej relacji i ja nie czuję potrzeby jej podtrzymywania, ale bardzo dobrze wspominam tamten okres
To, na co z Flintem zwracają także uwagę to to, że termin „hip-hopolo” nacechowany jest negatywnie, a na naszym podwórku za rzadko używa się określenia „pop rap”. Podkreśla, że mimo braku typowo hip-hopowego charakteru jego muzyki, treść była dla niego bardzo istotna.
Zawsze ważna była dla mnie treść. Jestem z takiej staroszkolnej linii (…) nawet piosenki kojarzone ze mną jako hip-hopolo – ja zaczynałem (…) hitem gdzieś na Esce, ale to był jednak numer o napiętych stosunkach międzynarodowych, walce z terroryzmem
Mezo opowiada też sporo o swoim prywatnym życiu, relacji z Remikiem – swoim szwagrem, sportowej zajawce i spokojniejszej codzienności. W przyszłym roku ukaże się jego kolejna płyta, i mimo że to już raczej schyłek jego kariery, to możemy spodziewać się od niego w przyszłości jeszcze paru projektów.
W tej chwili prowadzę życie, które wielu raperom może wydawać się nudne. Nagrałem taki numer „Święty Spokój” i do dzisiaj się mocno z nim identyfikuję. Więcej inspiracji czerpię z książek niż z jakiegoś melanżowego życia
W końcu, jak podkreśla, najważniejsza jest zajawka i wspomina koncert Commona, na którym niedawno był w Berlinie, i który zrobił na nim olbrzymie wrażenie.
Zobaczyłem w nim 50-letniego rapera z zajawką i uwierzyłem, że sam mogę w sobie to jeszcze pielęgnować i staram się (…) usłyszeć na płycie chociaż iskrę tej pierwotnej zajawki (…) gdybym miał wybierać, kim miałbym być jako raper w stanach, chciałbym być właśnie Commonem
fot. kadr z klipu „Jacek MEZO Mejer & Hania Stach – NA NOWO – Oficjalny Teledysk”, youtube.com/mezokracjapl