Felieton,Hip Hop

Na MC długo czeka się – Pezet „Muzyka Współczesna” [RECENZJA]

Kajetan Szewczyk -
Felieton,Hip Hop - - Dodane przez Kajetan Szewczyk

Na MC długo czeka się – Pezet „Muzyka Współczesna” [RECENZJA]

Król Ursynowa wraca, a jego powrót jest taki, jak można się było spodziewać – na własnych zasadach. Z Pezetem w najlepszych latach było tak, że kiedy leciał jego numer, to żaden inny w tym momencie nie istniał, żaden inny polski raper, choć usilnie grzebaliśmy w zakamarkach pamięci, nie mógł się z nim równać. Przez kilka minut nasza głowa, gust i sympatia należały do Pawła z Ursynowa. To zasługa stylu ukutego na fundamencie, który nie pozwala być „dodatkiem”. PZU zawsze jest postacią pierwszoplanową, czy u siebie czy na featach. W tym drugim przypadku umie też wkleić się w lot gospodarza, dzięki czemu jego gościnki zawsze były na miejscu i – być może również dlatego – tak sprawnie pisał kawałki komercyjne, bo naturalnie wyczuwał konwencję i oczekiwania reklamodawców. To styl, który obecnie ma niewielu – ostatnio pisałem, że podobnie wypada Bonson, przy którym nawet śmietanka rapowej wierchuszki jest „po prostu” smaczkiem. I Bonson się jeszcze w tym tekście pojawi, choć na płycie go nie ma.

Muzyka Współczesna

Paweł słucha, Paweł słyszy i Paweł nie zapomina o tym wspomnieć. Na przestrzeni płyty mamy follow-upy do Mesa (mieszanka dresa i skejta), Sokoła (dziewczyna śpiewa „Nie da na da”) czy Taco (panie władzo tylko tutaj tańczą). Nieprzypadkowo całą trójkę znajdziemy na gościnnych występach. Mamy też powtarzające się motywy (różowe włosy), wreszcie mamy opis nocnego życia, który niepodzielnie podczas nieobecności Pezeta zagospodarował w swojej twórczości Bonson. Jednak, żeby było jasne – kiedy Pezet nawija, zaczynamy rozumieć, że talia zawsze była jego, po prostu niektórzy nauczyli się używać jego kart. Smykałka do gięcia flow i poruszania się po absolutnie nieintuicyjnych dla większości sceny bitach to znak rozpoznawalny.

Choć i na tym polu znajdziemy ukłony, choć pewnie niezamierzone. Flow pierwszej zwrotki „2K30” przywodzi na myśl Sokoła w „Nie padnę”. Śpiewane momenty „Domu” to melodyka bliska Bedoesowi. Jednak to zdecydowana poprawa kontroli nad piórem zwraca uwagę. Siedem lat po „Radio Pezet” Paweł osiąga to, o czym wspominał w wywiadach przy okazji premiery tamtej płyty – to są dobrze i lekko napisane teksty, bez grafomanii, silenia się na wielokrotne i wymuszonych konstrukcji. Nie oznacza to, że nie ma fajerwerków. Warsztat Pezeta w 2019 to oparty na przeplatankach potwór i aż miło śledzić, jak ładnie z całej układanki wychodzą mu końcówki czwórek, ósemek i szesnastek. „Zły śpi spokojnie” to jedna z najlepszych i najbardziej sugestywnych, mrocznych narracji w historii polskiego rapu (nie ma sensu porównywać ze Słoniem – nie ta liga, to raczej casus tego, o czym mówiłem w recenzji Sokoła), więc zaproszenie Oskara z PRO8L3Mu nie jest przypadkowe – jego kryminalne fantasy to styl sam w sobie, który tutaj błyszczy chociażby świetnym wersem o szkorbucie.

Muzyka Spójna

Pod względem produkcji to jest właściwie płyta Auera. Zresztą taki był początkowy zamysł, kiedy Pezet zapowiadał jeszcze EPkę, co zbiegało się z premierą „Nie zobaczysz łez”, najstarszego utworu na krążku (i to, nawiasem mówiąc – słychać, bo nowsze tracki są o wiele bardziej „optymistyczne”). Wrzutki od 1988, Hatti Vatti, Mentalcuta i Steeza oczywiście cieszą, ale nie jestem do końca pewien czy zmieniają rzeczywiście obraz albumu – co gdyby „2K30” produkował np. Rumak?

Płyta jest spójna i w mojej opinii zalicza tylko jeden, ale poważny zgrzyt kompozycyjny. Nijak ma się przejście z „Intro” do dusznego „Czas to iluzja”. Oba kawałki są świetne, oba na swoich zasadach, ale postawione obok siebie wywołują dosyć wyraźny rozdźwięk. Szkoda, bo numer z SYNAMI to właściwie rzecz biorąc mogłoby być intro płyty, a Piernikowski pięknie snuje tam narrację ociężałego, ociągającego się rapera, na którego muszą czekać producenci, w tym przypadku 1988. Ten zakrzyk „Paweł?” przed zwrotką Pezeta to w ogóle jest piękna sprawa. Co do reszty gości, to tutaj przeczytacie o remiksach „Gorzkiej Wody„, ale warto jeszcze wspomnieć o Taco, bo występ dosyć długi i jest to dobre i złe zarazem. Dobre, bo im dalej w las, tym Taco lepiej nawija (i pisze), złe, bo początek jest dosyć niestrawnym rewanżem, jeśli przypomnimy sobie popisy Pezeta na tegorocznej Pocztówce Hemingwaya. Mimo wszystko mam dziwną ochotę usłyszeć EPkę od tych dwóch panów. Z kolei Bryndal w outro wnosi szorstki, staroszkolny closure i zamyka zwrotkę niemal dokładnie tym samym wersem, który Pezet wałkuje w refrenie „Intro”, więc wszystko jest na miejscu.

Muzyka Przyjazna

I tak trochę z tą płytą jest, że wszystko jest na miejscu i jest ona bardzo łatwa w odbiorze. Numery wchodzą od razu, trafiają w sedno i nie trzeba posiadać niesamowitego rozeznania w czymkolwiek tak naprawdę, żeby się nimi cieszyć. Jest to oczywiście zasługą tego, że wykonano naprawdę imponującą pracę zarówno producencką jak i pisarską i warsztatową. Żeby coś banglało od razu na tym poziomie, musi kryć się za tym doświadczenie. I to słychać zdecydowanie. Pezet kolejny raz zrobił coś, co było niegdyś jego znakiem szczególnym – nagrał płytę bez najlepszych numerów. Nie mam faworytów, każdy trzyma się w swojej konwencji bardzo dobrze. To jest zdecydowanie muzyka na nasze czasy. Sami oceńcie, czy Wam odpowiadają.

PS: Szkoda, że „Kartel” nie znalazł się na płycie. Bardzo lubię ten kawałek.

fot. kadr z klipu „Pezet – Intro (prod. Auer, cuty DJ Panda)”, youtube.com/Koka Beats

Zostaw komentarz

Udostępnij
Hip Hop,News
KęKę: „Przestałem pić, ćpać i palić, a zejdę na zawał”

KęKę w ostatnich tygodniach absolutnie nie próżnuje. Najpierw niemalże własnoręcznie zapakował 20 tysięcy paczek, potem znów wydał rekordową dla siebie płytę, w międzyczasie dograł się do hitu Pezeta, o czym zresztą dywagowaliśmy, a przedwczoraj udzielił wywiadu dla Solara na antenie newonce.radio. KęKę opowiada tam o swoich niekoniecznie zdrowych nawykach, kontakcie z publiką i interpretacji utworu "Czarna Chmura", która według Solara mogłaby być "wyprawką dla 20-letniego rapera".

Hip Hop,News
„Mam trochę dilaudidu” – ujawniono rozmowę Maca Millera z dilerem!

Właśnie zatrzymany został trzeci diler Maca Millera. Oskarżony w poniedziałek o sprzedaż Malcolmowi podrobionych tabletek Oksykodonu, połączonych z fetanylem, czyli opioidem 50 razy silniejszym niż heroina, Stephen Walter, był jednak jedynie źródłem. Substancje te dwa dni przed śmiercią dostarczył raperowi Cameron James Pettit, z którym rozmowę ujawnił serwis TMZ.