
Od wydania poprzedniego LP Young Igiego minął prawie rok, więc można było się spodziewać, że raper niedługo wyskoczy z singlem promującym jego nowe wydawnictwo. Ci, którzy oczekiwali drugiej „Bestii” albo wielu „youngthugowych” modulacji głosu mogą być nieco zawiedzeni, bo „Neandertalczyk” ma kompletnie inny klimat, jednocześnie wciąż zachowując typowy dla szczecińskiego artysty sznyt.
Pierwsze co zwraca uwagę to przede wszystkim niezwykły bit PSR-a. Akurat ten producent znany jest z tego, że potrafi zrobić podkład, w którym główną rolę grają potężne bębny, ale tak surowej ich wersji dawno nie słyszeliśmy. Wydaje się bowiem, jakby w studio Igiemu akompaniował zespół plemiennych grajków, wystukujących rytm na wielu różnych bongosach, zrobionych ze świeżo zdartej ze zwierzyny skóry. Nie sposób też puścić koło uszu brutalnych wręcz strun, które same w sobie prawdopodobnie byłyby totalnie asłuchalne, a jednak w całej kompozycji świetnie dopełniają całość, jeszcze bardziej budując klimat. Nie można więc dziwić się, że Igi wymyślił taką, a nie inną tematykę utworu, bo podkład nie mógł nastroić do czegoś innego.
Raper śmiało mógł jednak cały, skrupulatnie stworzony przez producenta klimat zniweczyć, gdyby zdecydował się na przesilony efektami wokal, jak to ma miejsce w wielu jego utworach. Nie zrozumcie mnie źle, w wielu kawałkach brzmi to dobrze i pasuje idealnie, ale w tym numerze dawałoby tragiczny rezultat, dlatego zrezygnowanie z nich jest bardzo dobrą i świadomą decyzją rapera. Jego wokal jest niemalże równie surowy co bit i z tego powodu świetnie się do niego klei. Bardzo fajną rolę odgrywa też dudniące w tle „heeej”, które wręcz pozwala odnieść wrażenie, że oprócz tych plemiennych grajków z Igim w studio jest też jakiś pierwotny chór.
„Wielki ogień w sobie”
Warstwa liryczna kawałka jest taka, jakiej po Igim można było się spodziewać. Nie oszukujmy się, Szczecinianin nie należy do czołówki tekściarzy, więc ambitnych porównań, ciekawych rozkminek, a tym bardziej filozoficznych wywodów nie można się w jego twórczości spodziewać. To jednak nie oznacza, że tekst jest płytki, bo jak zwykle nie brakuje mu emocji.
„Neandertalczyk” to zdecydowanie powiew świeżości w twórczości Igora, co jest o tyle paradoksalne, że brzmi chyba najsurowiej i najprymitywniej spośród wszystkich jego piosenek. To udany eksperyment pozwalający raperowi wyjść z klatki, w której sam powoli się zamykał ze względu na dotychczasową, nieco monotonną stylówkę. Wobec tego czekamy na kolejne i trzymamy za nie kciuki.
fot. kadr z klipu „Young Igi – Neandertalczyk, YouTube.com/YoungIgi