
W dobie streamingów i platform cyfrowych muzyki nie słucha się już tak często na płytach. Ludzie kupują krążki w zasadzie z dwóch powodów. Pierwszym jest po prostu klasyczna chęć kolekcjonowania ich dla samego faktu posiadania. Drugim zaś jest odtwarzanie ich w aucie, bo jak wiadomo nie wszyscy przecież od razu mogą sobie pozwolić na furę, która łączy się z telefonem, a przejściówka z Chin idzie bardzo długo, a czasem nawet wcale nie dociera do zamawiającego. Płyt w aucie słucha się świetnie, ale muszą być to odpowiednie krążki, które nie będą przeszkadzały w jeździe, a może nawet dodatkowo nas do niej nastroją. Jeśli do tej pory nie mogliście znaleźć takiej płyty, to duet producencki favst/gibbs ma dla Was remedium.
Panowie znani są już z wielu hitów, które produkowali. Nieobce są im też całe, spójne projekt. Pierwszy z nich tworzy teraz z Tymkiem nastrojowe „Piacevole”, a drugi ma na koncie już albumy z Kalim czy Sariusem. W duecie podejmują się jednak czegoś jeszcze bardziej wyjątkowego. Nie dość, że biorą się za stworzenie płyty producenckiej, które jak wiadomo w Polsce wychodzą z bólem i rzadko kiedy są faktycznie dobre, to jeszcze ubierają ją w koncept motoryzacyjny, tworząc dzieło, które ma być docelowo przeznaczone do grania w Waszych autach.
Pierwszym promującym krążek singlem jest „redukcja” z gościnnym udziałem Kiełasa. Wiadomo, gdyby gościnna ksywa byłaby bardziej znana, kawałek miałby pewnie nieco więcej odsłon, ale nie jestem przekonany, czy brzmiałby tak dobrze. Kiełas zaskakuje bardzo pozytywnie. Jego śpiew skleja się z mocnym, ale melodyjnym bitem. Poza tym, nie uświadczymy pustych wersów o wjeżdżaniu bokiem i robieniu bączków. Tekst jest napakowany emocjami, które są jeszcze wyolbrzymiane zarówno przez wokal, jak i sam podkład. To więc bardzo obiecujący początek projektu, który może okazać się jednym z najbardziej oryginalnych w tym roku. Czekamy, trzymamy rękę na pulsie, a stopę na sprzęgle.
fot. kadr z klipu „favst / gibbs ft. Kiełas – redukcja”, YouTube.com/QueQuality