Rap

Oto popularne polskie rapowe teledyski, do których lubimy wracać

Filip Klarzyński -
polskie rapowe teledyski
polskie rapowe teledyski
Rap - - Dodane przez Filip Klarzyński

Oto popularne polskie rapowe teledyski, do których lubimy wracać

Na naszej scenie mamy sporo ekip, które profesjonalnie zajmują się tworzeniem teledysków. Większość z nich robi to na najwyższym możliwym poziomie, podobnie jak beatmakerzy, których produkcje nie odstają w żaden sposób od tych zachodnich. Grajper, Matejkowski, HDSCVM – to tylko kilku z nich. Przypominamy polskie rapowe teledyski, do których często wracamy!

PRO8L3M – „Flary” (Reż. Piotrek Matejkowski)

Zaczynamy od największego kalibru. Singiel PRO8L3M-u promujący materiał „Ground Zero Mixtape” był skrojony idealnie, by osiągnąć sukces: bit Steeza zrobił niesamowitą robotę, nawijka Oskara jak zawsze nie zawiodła, a refren okazał się genialny. No i do tego wszystkiego dodają nam przepiękny obraz. W polskim rapie brakuje ostatnio opowiadania historii w teledyskach. Możliwe, że to właśnie przez ten brak opowieści w innych utworach takie odejście od reguły zadziwia i zaskakuje. Film ukazuję nam historię dorosłego mężczyzny z trzech różnych perspektyw. Za każdym razem robi on inne rzeczy, ale cały czas pozostaje w tym samym miejscu. Bohater filmu mimo, że podejmuje różne decyzje, zawsze kończy na skraju dachu. Postanawia z niego skoczyć, postrzelić się albo podpalić. Scena z człowiekiem-pochodnią szczególnie zapada w pamięć.

Żabson – „DMT” (Reż. Łukasz Partyka)

Zgrabnie przechodzimy do o wiele lżejszego teledysku. Pomijając walory wokalne i brzmieniowe tego numeru, które plasują go wysoko w rankingu kawałków melanżowych jest to wizualnie świetny klip. Zdecydowanie jego największym atutem jest efekciarstwo. Obraz przesycony jest wyrazistymi kolorami i efektami wizualnymi. Widać, że skupiono się głównie na montażu. Raper cały czas zmienia swoje położenie, w związku z czym cały czas pojawia się w innej scenografii. Oko nie jest w stanie się przyzwyczaić do jednego obrazu. Klonowanie artysty to również częsty zabieg stosowany w tym teledysku. Widzimy, jak muzyk gra ze sobą w ping-ponga, debatuje przy bardzo dużej widowni, oczywiście, sam ze sobą. Nawet udało mu się ze sobą zatańczyć. Wszystko kończy popularna scena z filmu „King Kong”, jednak nie mamy tutaj wielkiej małpy, a jest robot-Żabson.

Otsochodzi – „Nowy Kolor” feat. Taco Hemingway (Reż. Grajper)

„Nowy Kolor”, numer, który promował płytę o tym samym tytule, zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Klip zrobiony jest z przepychem, sceny są piękne, a montaż jest na najwyższym poziomie. Trzeba pochwalić wybór miejscówki na nakręcenie tych ujęć, ponieważ pałacyk pod Warszawą jest przykładem na to, jak piękną architekturę mamy w Polsce, i że nie trzeba szukać takich miejsc daleko za naszymi granicami. Dla jednych jest to tani przepych, dla mnie jednak wszystko tam ze sobą grało. Drogie i ekskluzywne auta zastąpiono pięknymi klasykami. Ujęcia kręcone w środku wspomnianego wyżej pałacyku cieszą oko, a duet muzyków nie zawodzi nas swoimi stylówkami. Każdy z nich wygląda dobrze, a fity były omawiane na różnych kanałach modowych (np. ButGra). Mamy tam też legendarne ujęcie Taco w wannie pełnej płatków róż. Gdy ten klip się ukazał, sprawiał wrażenie amerykańskiego dzieła. Był inny niż polskie rapowe teledyski, które znaliśmy.

schafter – „hot coffee” (Reż. Grajper)

Tak jak wspominałem przy „Flarach”, polskie rapowe teledyski często pozbawione są fabuły. Podobnie jak w przypadku mojego ulubieńca, tutaj również mamy bohaterów i krótką historię. W „hot coffee” możemy podziwiać piękne ujęcia stolicy widzianej z dachów budynków, czy też z bardziej przyziemnej perspektywy, ulicy i klubów. W klipie ukazany jest okres młodzieńczego buntu. Bohaterowie bawią się, tańczą, spędzają dobrze czas w niekoniecznie odpowiednich dla nich miejscach. Mamy na przykład realistyczną scenę bójki. Wszystko dzieje się szybko. Koniec teledysku to swego rodzaju happy end. Nastolatki kończą w objęciach i namiętnie się całują. „hot coffee” przypomina mi film „Uczniowska balanga”. Jak w kinie mamy tutaj sceny imprez, dobrej zabawy i problemów, z którymi trzeba się zmierzyć.

Bedoes – „Wow” (Reż. Jan Wiesław Caban, Paweł Jończyk, Kasia Kornelia Kowalczyk i Piotr Pluta w ramach projektu „Szkoła Teledysków”)

Pamiętam jak w 2018 roku bardzo zawiodłem się na Popkillerze, ponieważ w kategorii „Najlepszy Teledysk” od Borysa widniał tylko „Janosik”, a moim zdaniem klip do „Wow” był o wiele lepszy. Tamten klip był po prostu długim, ładnym ujęciem. A „Wow”? „Wow” to było coś nowego. Głównym bohaterem jest raper z kompleksami. Bedoes na początku ściąga swoją koszulkę, odsłaniając to, czego najbardziej się wstydzi. Miało to pomóc młodym ludziom zrozumieć, że wszyscy, nawet popularni artyści, nie czują się dobrze ze swoim ciałem i też mają zwykłe, ludzkie problemy. Wszystko nagrane za pomocą jednego ujęcia, w którym młody Borek tańczy przed obiektywem. Dodatkowo całość jest czarno-biała. Wszystko kończy się oddaleniem kamery od głównego bohatera, do którego podchodzi jego matka. Przytulają się. Efekt wow.

fot. kadr z klipu „PRO8L3M – Flary”, YouTube.com/2020

Zostaw komentarz

Udostępnij
Rap
„Montero” Lil Nas Xa skandalem. Dlaczego to najważniejszy kawałek w tym roku?
Montero

Co tam u Lil Nas Xa? Przed świętami Bożego Narodzenia informowaliśmy, że wypuścił kolejny przebój. "Holiday" w Polsce nie odbił się tak szerokim echem, jak w Stanach i wydany kilka dni temu "Montero (Call Me By Your Name)" też nie. A powinien. Lil Nas X stał się nową queerową ikoną.

Streetwear
Nike pozywa MSCHF za „Szatańskie Buty” Lil Nas Xa!
Nike Air 97 Satan

Zapowiedzi debiutanckiej płyty Lil Nas Xa towarzyszył nie tylko tytułowy singiel i kontrowersyjny teledysk, ale także jeszcze bardziej kontrowersyjny model butów, Air Max 97 Satan. Po dyskusji dotyczącej przyzwoitości nowej muzyki Nasa, wybuchła afera w branży modowej.