
Najbliższe lata prawdopodobnie będą należeć do niego. Polo G dał się poznać szerszej publiczności w zeszłym roku. Wziął udział we Freshmanach, wydał nominowany do Grammy album „The GOAT” i trafił na listę Forbesa 30 Under 30 w kategorii muzyka. Jego kariera rozwija się w niesamowitym tempie. O tym, jak się z tym czuje, nawija zresztą w wydanym niedawno singlu „Rapstar”, który właśnie wbił się na pierwsze miejsce Billboard Hot 100. Tego młodego rapera z Chicago dziś nie wypada nie znać.
Choć duży sukces odniósł już ćwierć wieku temu Common, uwaga na hip-hopową scenę Chicago została zwrócona dopiero na przełomie lat 00. i 10. Najpierw za sprawą Kanye Westa. Wywarł on znaczący wpływ na tamtejsze brzmienie i przetarł szlaki kolejnym popowo-rapowym artystom takim, jak Lupe Fiasco czy Chance the Rapper. W podobnym czasie zaczął rozwijać się także rozpopularyzowany przez Chief Keefa chicago drill – styl, który w późniejszych latach odrodził się w Wielkiej Brytanii i w Nowym Jorku, by ostatecznie rozprzestrzenić się po całym świecie. W Windy City rap jest więc obecnie bardzo różnorodny. Jest świadomy przekaz (Noname, Saba), są trapy i wiertarki (Lil Durk, G Herbo), ale przede wszystkim jest melodia. Gdzie w tym wszystkim znajduje się Polo G?
They say he’s Pac rebirth
Taurus Bartlett na początku również nagrywał na drillowych podkładach. Z czasem jednak zaczął tworzyć bardziej melodyjne kawałki. Jego muzyka, nieco podobnie jak ta także pochodzącego z Chicago Juice WRLD-a, niesie za sobą dużo emocji. Przy tym poza m.in. kwestią swojej kondycji psychicznej, Polo G porusza wątki życia na ulicy. Wychowywał się w niebezpiecznej dzielnicy Near North Side i jak rapuje chociażby w „Finer Things”, „For generation, bitc*, my side of town been drillin'”. To właśnie tym singlem zaistniał w świadomości słuchaczy. Trafił on później na jego debiutancki album „Die a Legend” (2019).
Polo G swoje kawałki zaczął publikować już w 2018 roku. Pierwszym nagranym przez niego numerem jest „ODA”. O tej samej nazwie we wrześniu 2020 założył także wytwórnię Only Dreamers Achieve Records. Związana jest ona z Columbią, z którą raper podpisał kontrakt po wydaniu singla „Pop Out” z Lil Tjayem. To ten numer stał się jego przepustką do mainstreamu, choć milionowe wyświetlenia Polo G wykręcał już na SoundCloudzie, na którym stawiał pierwsze kroki.
Chciałoby się przy tym napisać, że tytuły jego albumów zobowiązują. Debiutancki „Die a Legend” został doceniony. Poza tym, że dotarł na 1. miejsce Billboardu, od krytyków zyskiwał całkiem wysokie noty. Chwalono go za to, jak łączy ze sobą drill z popem oraz zwracano uwagę na szczerość i emocjonalność. „The GOAT” natomiast nie dość, że dorównał swojemu poprzednikowi i ugruntował pozycję Polo G na scenie, pretendował do albumu roku. Dostarczył także kolejnych bangerów. Inspirowany najtisowym serialem „Martin” lovesong „Martin & Gina” jest przecież jak „’03 Bonnie & Clyde”. A „Go Stupid”, na który dograł się Stunna 4 Vegas i NLE Choppa stał się viralem na TikToku. W końcu Polo G wzoruje się na Lil Waynie i Tupacu. Co będzie więc dalej? Ano „Hall of Fame”. Trzeci projekt rapera ukaże się prawdopodobnie jeszcze w maju!
fot. Daniel Prakopcyk