
Bonus RPK w kilku słowach ujął swoje przemyślenia na temat wsparcia, a raczej „wsparcia”, którego udzielała mu scena dumnie wyświetlając się z hasłem #muremzabonusem. Niestety, okazuje się, że większość osób mogła robić to wyłącznie dla swoich korzyści i dobrego PRu, a nie z rzeczywistej chęci pomocy.
W podobnym tonie o akcjach z hashtagami (w końcu mamy również #freebalagane) wypowiadał się niedawno Bosski Roman, o czym pisałem TUTAJ. Wówczas stwierdziłem, że określenie „skomlenie o uwolnienie” jest za mocne i niewłaściwie. Dalej tak uważam, ale jak pokazuje życie – nie wszyscy mają szczere intencje lub nie wszyscy chcą naprawdę wikłać się w sprawę, która ich nie dotyczy.
Bonus zauważył, że wsparcie przyszło ze stron, których czasami w ogóle się nie spodziewał i… faktycznie jest to uzasadnione, bo czy ktoś spodziewał się zobaczyć na sali rozpraw Tego Typa Mesa i Pezeta? Ten pierwszy nagrał o tym krótkie WIDEO.
Sprawa Bonusa żywo interesuje całe środowisko (mniejsza o to, z jakich powodów) – o tym, czy raperów będzie się skazywać za treść swoich tekstów, pisaliśmy ostatnio TUTAJ (z przykładami zawodników, którym się to przytrafiło – tyle że w USA), a jeszcze wcześniej TUTAJ (w kontekście wspomnianego wcześniej Bałagane).
Czy takie sytuacje faktycznie wyjaśniają, kto zasłużył na „street credit”? Czy za #muremzabonusem faktycznie powinno iść coś jeszcze w każdym przypadku czy wystarczy udostępnić, by chociaż w ten sposób się solidaryzować? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Wiemy natomiast, że dwóch zawodników, którzy z polskim, ale hej – przede wszystkim warszawskim – hip-hopem są od dawna, stawiło się w określony dzień w określonym miejscu, by pokazać wsparcie dla kolegi po fachu, z którym muzycznie niewiele ich przecież łączy.
fot. www.facebook.com/bonusrpk