
Mogłoby się zdawać, że ludzie którzy przez większą część życia dłubią w słowach – jakąś książkę w końcu popełnią. Historia zna przypadki wielu poetów, którzy z wierszy przeskakiwali na prozę. To co, może jednak warto się zastanowić? Zwłaszcza, że coś trzeba przecież robić na starość.
O swoich zapędach literackich niejednokrotnie wspominał Eldo. Mes pisał felietony dla T-Mobile i do Gazety Magnetofonowej, teraz do Co Jest Grane. Pisarską próbę zwieńczoną publikacją książki przedsięwziął jednak gracz raczej niespodziewany (bo nie kojarzony wprost z rapem, nazwijmy to, inteligencko-gawędziarskim). Mowa o Kalim i jego „Krime Story”.
Warsztat nieprzekładalny
Zanim przejdziemy do dzieła Kaliego, potrzeba nam pomocy naukowej w postaci jeszcze jednej książki, a właściwie zbioru opowiadań zatytułowanego „Mikrotyki” autorstwa Pawła Sołtysa – szerzej znanego jako Pablopavo. Poza różnicami warsztatowymi, konceptualnymi i językowymi – jest między tymi dwoma książkami pewne połączenie. Wynika ono, jak mniemam, z faktu, że w obu przypadkach autorem był człowiek, którego przeważająca część twórczości to jednak piosenki (sic!). Być może to z tego bierze się specyficzna konstrukcja zdań (bogate w szczegóły, czasami zbytnio ornamentacyjne, zawierające informacje nierzadko zbędne), a także nagminna, rozbuchana metaforyka (natłok porównań wszystkiego ze wszystkim). Jest to dosyć znamienne, bo rzadko kiedy pisarz sensu stricto pisze w takim stylu. Oczywiście wszelkie środki, które wymieniłem, są obecne w warsztacie każdego sprawnego twórcy, ale występują w innym stopniu wyważenia.
Pierwsza była piosenka
Nawet najbardziej gęsta piosenka wersów ma jednak stosunkowo niewiele, jeśli porównamy to sobie z krótkim opowiadaniem. Myślenie krótką formą może pokutować przy próbie napisania czegoś dłuższego i utrzymania tempa, a także sensu opowiadanej historii. Kali napisał coś na kształt powieści kryminalnej (247 stron), a Sołtys zbiór opowiadań, owych tytułowych mikrotyków (141 stron). Jest to dosyć znamienne, że w tym drugim przypadku wyszło to jednak lepiej. Kali popada momentami w niebezpieczną potoczystość, która sztucznie rozpycha akcję. Paweł Sołtys ustrzegł się od tego, przeprowadzając swoje historyjki bardzo precyzyjnie – żeby nie było za dużo, żeby nie męczyło.
Duże znaczenie ma tutaj słuch, bo na słuchu opiera się konstruowanie tekstów piosenek. Można powiedzieć, że na flow – na tym, czy ułożona sekwencja słów dobrze wkomponuje się w podkład. To widać u Sołtysa, ale widać też u Mesa, który swoje felietony pisze tak, jakby odpowiadał na pytanie do kamery. Odpalcie sobie jakiś wywiad, posłuchajcie przez chwilę Piotrka, a potem przeczytajcie jakiś jego felieton na głos. Weźcie na warsztat zwłaszcza te, które traktują o jego przemyśleniach. Tu więcej jest zmysłu do snucia historyjki niż rzeczywistego warsztatu literackiego. To oczywiście ma swoje zalety (narracja podlega wyłącznie autorowi, mniej zasadom gatunku, przyjętej sztuki, szkoły, cokolwiek) i wady (paradoksalnie niemal te same, co zalety).
Raper to też tekściarz
Czy Eldo dałby radę z dłuższą, prozatorską formą? Czy Mes napisze kiedyś dziennik? Czy Kali stanie się bestsellerowym autorem kryminałów? Pablopavo Paweł Sołtys już pisze drugą książkę, która zweryfikuje czy na dobre może przerzucić się na tę formę.
Wydaje mi się, że raperzy nie piszą książek z co najmniej trzech powodów:
- Ci wzięci nie mają czasu (trasa, koncerty, spotkania autorskie, nagrywanie płyt i ich pisanie),
- Przegrywają batalię z prozą i uczciwie przyznają przed sobą, że to nie tędy droga,
- Są wypaleni po napisaniu tekstów kolejnego krążka i z dwojga złego, wolą już zbierać materiały na kolejny, niż rozdzielać to na książki (co akurat jest dosyć ciekawe w przypadku Mesa – gro kawałków z „Ała” to rozwinięcia felietonów albo na odwrót).
Nie zapominajmy, że książkę zapowiedział także Jędker. Podobno jest na etapie rozmów z wydawcą. Tutaj pojawia się argument za tym, że raperzy w pewnym momencie być może będą lawinowo wydawać swoje pamiętniki i wspomnienia – nie muszą być dobrze napisane, mają być kontrowersyjne. A takie, bez wątpienia, będą.
fot. kadr z klipu „Ten Typ Mes – Book Please – AŁA.”, youtube.com/Alkopoligamiacom