
Serwus! Miło nam powitać Was w nowym cyklu, który streścić można nazwą „Raper VS Klasyk”. Kim jest „Raper” w tym zestawieniu, to wiadomo. Kim „Klasyk”? Osoba z szeroko pojętej kultury wysokiej. Całość z przymrużeniem oka, bo przecież nie będziemy pisać monografii.
Porównywać będziemy: poglądy, warsztat, rewolucyjność, wpływ na branżę i… wygląd.
W pierwszym odcinku postawiliśmy na „pojedynek”, a raczej zestawienie, spokrewnionych zawodników. Mamy więc Wojtka „Sokoła” Sosnowskiego i Stanisława Wyspiańskiego, który jest przodkiem rapera.
1 / 5
POGLĄDY
Sokół
„Sokół, chłopak, który sam się wychował” – ten wers mówi już dużo. Wojtek w swoich poglądach wciąż dojrzewa. Z pewnością duży wpływ miał na to czas spędzony za młodu w innych krajach (matura pisana w Tbilisi po rosyjsku) i kilkanaście lat… bezdomności. Początkowo był zabieganym małolatem, który pewne kwestie pojmuje mocno hermetycznie. Z wiekiem stał się mniej radykalny, ale wciąż nie boi się własnego zdania. Przede wszystkim cechuje go upór w dążeniu do celu i otwartość na nowe rozwiązania w muzyce i kwestiach z nią związanych. W tekstach często zwraca uwagę na kondycję człowieka – również w kontekście polskości, zabobonów i zwyczajów. Istotną część swojej twórczości poświęca roli jednostki bądź jednostek w rzeczywistości.
Wyspiański
Poglądy „czwartego wieszcza” kształtowały się na drodze jego edukacji, której istotna część przebiegała za granicą. Wyspiański już w Krakowie zyskał gruntowne wykształcenie i nauczył mówić po niemiecku. Po studiach ruszył na zachód Europy. Wielość form otworzyła jego głowę, a odkrycie gotyku (a zwłaszcza idei budowania katedry), sprawiła, że zapragnął stworzyć dzieło totalne. W sztuce zwracał uwagę na wielkie idee, ale również ich wpływ na społeczności czy poszczególne jednostki. Wolność była dla Wyspiańskiego zagadnieniem kluczowym.
Sokół
W tym zestawieniu niegodziwym byłoby ograniczyć działalność Sokoła do rapowania. Wojtek jest też jednoosobowym studiem graficznym Wal&Gura, a jego Instagrama ze zdjęciami… rogów sufitów, śledzi ponad 13 tysięcy osób. Poza autorskimi dokonaniami tekstowymi, nie boi się wyzwań w rodzaju interpretacji Tadeusza Różewicza czy… Wyspiańskiego właśnie. Jeśli chodzi o pisanie tekstów, to Wojtek przedkłada treść nad formę, ale niejednokrotnie udowadniał, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak rozkładać sylaby. Dobrymi przykładami będą „Bo To Polska”, „Chu*owo wyszło” czy jeden z nowszych hitów – „Chcemy być wyżej”. Mamy tam zabiegi od powtórzeń końcówek w celu utrzymania gęstości nawijki, nieregularne rozkładanie rymów, by podkreślić dezorientację podmiotu lirycznego, po podkreślanie rytmiki jednosylabowymi słowami. Sokół ma również rzadką umiejętność do masowej produkcji skrzydlatych cytatów – onelinery w jego twórczości to standard.
Wyspiański
Przodek Sokoła robił właściwie wszystko (sic!). Od projektowania mebli po tworzenie witraży. Na tych rzeczach kompletnie się nie znamy, więc nie poddamy ich analizie – podobnie jak projektów graficznych Wojtka. Na warsztat weźmiemy za to sposób, w jaki Wyspiański „rymował”. Podobnie, jak u Wojtka, tutaj też mamy do czynienia z przedkładaniem treści nad formę, ale nie oznacza to, że Wyspiański nie posługiwał się piórem biegle. Adaptacje sceniczne „Wesela”, ale nawet czytanie tego nowatorskiego dramatu samodzielnie, na głos, dostarczają wrażenia naturalności tekstu. Styl zmienia się w zależności od potrzeb sytuacji. W wierszach stosowanie rymów okalających i tych w strukturze „abab” wynika prawdopodobnie z czasów, w których tworzył. Sokół odziedziczył po przodku umiejętność celnego punktowania rzeczywistości – to mamy u Wyspiańskiego właściwie co krok. Co ciekawe – spora część wierszy przodka Sokoła jest pisana z perspektywy pierwszoosobowej, często są to apostrofy, zdarzają się też wiersze-listy skierowane do określonego, żyjącego odbiorcy. To samo w sobie jest zaskakująco „raperskie”.
Sokół i Wyspiański
Dlaczego razem? Bo tutaj warto zestawić ze sobą dwa koronne dzieła obu panów, czyli „Wesele” Wyspiańskiego i „Każdy ponad każdym” Sokoła. Oczywiście znacznie różnią się objętością, ale to pierwsze jest dramatem, a ten drugi utworem muzycznym. Poza tym części wspólnych jest jednak więcej. Przede wszystkim temat – choć oczywiście nie jest powtórzony ten sam, to chodzi o pewnego rodzaju analizę społeczną. Wyspiański i Sokół pokazują na przykładzie swoich bohaterów rozmaite odcienie ludzkich zachowań. Tyle tylko że „za” Wyspiańskiego przemawiają jego bohaterowie, a Sokół jest wszechwiedzącym narratorem, który opisuje losy swoich postaci. A te są niebagatelne i niebagatelna jest ich liczba. Zobaczcie sami, jak to wypada:
„Wesele” – 35 postaci: Gospodarz, Gospodyni, Pan młody, Panna młoda, Marysia, Wojtek, Ojciec, Dziad, Jasiek, Kasper, Poeta, Dziennikarz, Nos, Ksiądz, Maryna, Zosia, Radczyni, Haneczka, Czepiec, Czepcowa, Klimina, Kasia, Staszek, Kuba, Żyd, Rachel, Muzykant, Isia, Chochoł, Widmo, Stańczyk, Hetman, Rycerz Czarny, Upiór, Wernyhora
Niby nic dziwnego, przecież to dramat. Owszem, to co powiecie na to, że Sokół w kilka minut nie wypada wcale proporcjonalnie słabiej?
„Każdy ponad każdym” – 16 postaci (choć mamy czterech bohaterów zbiorowych): Marysia, Ryszard, Janina, Zięć Janiny, Chuligani z nożem, Grzegorz, Karol, Patrol policji, Młodzi na rozpoznaniu, Statyści u Karola, kolega Karola od kwasa, personel Karola, lokalne panny we wsi rodzimej, dwie turystki, typ w bluzie Prosto., Wszyscy najmądrzejsi
Oba utwory są uznawane za klasyczne. „Wesele” jest rewolucyjne nie tylko przez samą treść, ale i formę neoromantycznego dramatu, który często wymyka się „standardowej” konstrukcji. Według Marii Renaty Mayenowej, polskiej teoretyk literatury, modelu dramaturgicznego „Wesela” nie sposób porównywać z którymkolwiek typem dramatu znanym w okresie modernizmu. Tekst oparty jest na prawdziwych wydarzeniach z uroczystości, w której autor sam uczestniczył. Było to wesele poety Lucjana Rydla i chłopki Jadwigi Mikołajczykówny. Zaobserwowane sytuacje dały asumpt ukazania w „Weselu” różnych grup społecznych. Taki jednoosobowy napad na bankiet.
Za podobnie rewolucyjny i odkrywczy można uznać storytelling Sokoła i to na każdym etapie twórczości autora, bo przez lata przewinął mnóstwo rozmaitych historii. Jedna z nich „Uczę się uczuć” jest nawet bezpośrednią kontynuacją „Każdy ponad każdym”. Wojtek już na pierwszych płytach określił siebie „tylko jako narratora”, „stojącego tylko w przejściu” i opisującego wydarzenia dziejące się wokół niego.
Sokół
Wojtek jest jednym z filarów warszawskiego i polskiego hip-hopu. Konsekwencja, sprawdzanie się w różnych stylistykach od początków kariery, współpraca z producentami z całego świata i nieustanne poszerzanie horyzontów przy jednoczesnej wierności do własnego, „narracyjnego” stylu. Notka na stronie wojteksokol.com nie ma w sobie ani jednego słowa na wyrost. Ten człowiek odcisnął duże piętno na polskiej kulturze hip-hop i wciąż potrafi zaskoczyć. Już dzisiaj jest starszy niż jego przodek i nic nie zapowiada, by kończył karierę. Jednak można powiedzieć, że już na tym etapie obaj zbudowali sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu, choć na zupełnie odrębnych zasadach.
Wyspiański
„Siła jakaś wstępowała. Czuliśmy oboje, że się tu coś dzieje, że odbieramy jakieś wrażenia pierwszorzędne, jedyne, niezrozumiałe może jeszcze, ale niebywałe. Z wytężeniem śledziliśmy każde słowo. Coś nas chłonęło. Coś szarpało całą istotą, bolało i łkało. To był pierwszy akt Wesela” – „Wesele we wspomnieniach i krytyce”, opr. Aniela Łempicka, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1970 r, s. 43.
Tak opisywała wrażenie, jakie wywoływała twórczość Wyspiańskiego, Lucyna Kotarbińska, żona Janusza Kotarbińskiego, ówczesnego dyrektora Teatru Miejskiego w Krakowie. Dzisiaj pewnie powiedzielibyśmy, że „mamy ciary”. Stanisław Wyspiański nie bez powodu jest określany „czwartym wieszczem”, a jego spuścizna do dzisiaj jest ceniona i komentowana, a dramaty wystawiane w teatrach.
Sokół
Dużo Prosto Wear, przemieszanego z zagranicznym streetwearem i bardziej casualowym (czy też formalnym) lookiem. Płaszcz do denimowego fullcapa Supa to jedno wielkie nieporozumienie, ale wybaczamy, każdemu może się zdarzyć (i prawdopodobnie zdarzyło). Pomijając słabe teesy z nadrukami w stylu tumblr girl, dobrych (czy ściślej – poprawnych) outfitów nie brakuje. Koszule, loafersy, golfy do płaszcza i biznesowe garnitury z sikorem na dłoni. Do klimatów Wyspiańskiego mu daleko, ale jak na polską scenę – wciąż nie jest najgorzej.
Wyspiański
Generalnie – czysta elegancja z odrobiną nonszalancji, jak na dżentelmena z przełomu XIX i XX wieku przystało. Stonowane kolorystycznie płaszcze – głównie w brązie i czerni, białe koszule i zarost. Wymogi wieku robiły swoje. Z racji niewielu zachowanych zdjęć (i portretów) ciężko w tym temacie powiedzieć coś więcej, ale dziś widywalibyśmy go raczej w marynarkach Diora, krawatem zawiązanym na węzeł Windsor i płaszczach od Armaniego. Sportowy look to zdecydowanie nie tutaj. Choć konwencja (naszego) czasu być może pozwoliłaby mu zarzucić od czasu do czasu czymś luźniejszym. Może polo?
Dla tych, którzy preferują postawę TL;DR – prosta ściągawka w formie infografiki:

Bibliografia (nie wiemy przecież wszystkiego):
- Wesele we wspomnieniach i krytyce, opr. Aniela Łempicka Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1970 r
- Taki wywiad – KLIKNIJ.
- Taki fragment pracy naukowej – KLIKNIJ.
- Taka ściągawka – KLIKNIJ.
- Do podstawowych informacji – Wikipedia – nie ściemniamy, że nie korzystamy.
Na koniec, bo aż żal o tym nie wspomnieć, wiersz Stanisława Wyspiańskiego w interpretacji Wojtka „Sokoła” Sosnowskiego:
fot. kadr z klipu „Sokół / Hades / Sampler Orchestra – Moje ciało”, Youtube.com/ProstoTV, Autoportret, Stanisław Wyspiański