
Przyznaję, że ciekawy obrót przyniosła sytuacja aresztu Flacko. Podejrzany jest o pobicie, a pierwszy filmik, który ukazał się w sieci zdawał się potwierdzać te przypuszczenia – Rocky rzuca tam typem przez pół ulicy. Tylko że potem dostaliśmy więcej materiałów i sama szwedzka prokuratura uznała – wina jest, ale po obu stronach – choć nie, oni to ujęli innymi słowami – Rocky’emu nie odpuścili podejrzenia o pobicie, ale jego domniemaną ofiarę również podejrzewają o próbę ataku i… molestowanie (jak czytamy w oświadczeniu szwedzkiej prokuratury, bo rzekoma ofiara Flacko wcześniej miała klepać po tyłkach dziewczyny z otoczenia rapera).
Jak Trump ze Szwecją rozmawiał
Rocky posiedzi za kratkami jeszcze przynajmniej do 25 lipca, bo o to wniósł w piątek Daniel Suneson – już drugi prokurator, który prowadzi tę sprawę. Potem zobaczymy, ale prawdopodobne jest tak samo to, że nic się nie stanie, albo to, że akt oskarżenia zostanie wniesiony. No chyba że… chyba że zadziała coś rozmowa Donalda Trumpa z premierem Szwecji. Co ciekawe Trump zwrócił uwagę na tę sprawę dzięki Kim Kardashian i Kanye Westowi.
Wszystko fajnie, ale zapewnienie, że Rocky będzie traktowany sprawiedliwie jest kurtuazyjnym lelum-polelum. Prokuratura nie jest zależna od szwedzkiego premiera, sądy również nie są, więc ewentualne rozwiązanie sprawy leży wyłącznie po ich stronie, a ich stroną jest prawo, więc tak – A$AP Rocky będzie potraktowany zgodnie z prawem. To w żadnej mierze nie wyklucza jego osadzenia i nie sprawia, że ktokolwiek (włącznie z Trumpem) powinien się czuć w tej kwestii teraz spokojnie.
Biali mają lepiej
Idźmy jednak dalej, bo serwis TMZ słusznie coś zauważył, a potwierdziła to jedna z zainteresowanych stron – G Eazy.
O co chodzi? O to, że Gerald również był aresztowany w Sztokholmie. Tylko że chodziło o coś znacznie poważniejszego – bójkę z ochroniarzami klubu i posiadanie kokainy – o czym pisała nawet bulwarówka The Sun. Sprawa rozeszła się po kościach i raper wrócił do USA. Teraz media, porównując to do sprawy A$APa, słusznie zwracając uwagę na kwestię uprzywilejowania białych ludzi. O ile areszt w obu przypadkach był słuszny, to jak się ma dalsze postępowanie w obu sprawach do siebie? A trzymanie Rocky’ego w odosobnieniu bez możliwości wizyt i telefonów, o czym informował A$AP Ferg?
Oczywiście – winni przestępstw, powinni być sądzeni. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że ta sprawa niefortunnie i nieumyślnie urosła do rangi bardzo poważnego sporu, o którym piszą wszyscy na całym świecie. Włącznie z mediami, które kompletnie się takimi rzeczami nie interesują (vide TVP). To już naprawdę nie jest kwestia tego, że aresztowany został znany raper – a to przecież było dla mediów istotne na początku.
Rasizm w białych rękawiczkach
Nikt przy zdrowych zmysłach dzisiaj nie przyzna, że jest rasistą, ale statystycznie musimy się liczyć z tym, że takie osoby istnieją – także na wysokich stanowiskach. Kuriozalne jest też to, co robi Trump, w kontekście jego wypowiedzi o imigrantach, a zwłaszcza ludności latynoamerykańskiej. Choć, patrząc z innej strony, jeśli niedługo wypuszczą Rocky’ego, to prezydent USA będzie mógł się afiszować z tą małą interwencją, a Kanye będzie mógł go dalej popierać z kolejnym argumentem w garści. A co z raperami, którzy wyrażają solidarność z Flacko i odrzucają propozycje koncertów w Szwecji (wyłączając Dave’a Easta)? Czy ci raperzy po fakcie dalej będą w linii #FuckDonaldTrump?
Z lokalnego nieporozumienia wyrosło globalne pytanie – czy sprawa A$AP Rocky’ego jest punktem zwrotnym w dyskusji o „rasizmie w białych rękawiczkach”? Jeśli jeszcze nie jest, to może być. Wystarczy się zastanowić nad konsekwencjami. Patrząc na to, ile pieniędzy w czasie pobytu za kratkami, stracił Flacko – możemy być pewni, że po opuszczeniu aresztu, sam zadba o wytoczeniu sprawy odpowiednim osobom. A wtedy może się zrobić jeszcze bardziej nieprzyjemnie. Chyba że jego zwolnienie okaże się wynikiem jakiegoś układu i zgodzi się nie dociekać, dlaczego był osadzony w taki, a nie inny, sposób.
Pewnym jest jednak, że Trump przez przypadek dostał w swoje ręce przedwczesny prezent świąteczny. Niezależnie od efektu jego negocjacji, jest teraz obrońcą kochanego przez miliony rapera. Znając prezydenta USA, w razie oporności ze strony szwedzkiej prokuratury, Trump podzieli się kolejnymi komentarzami na swoim Twitterze, co pozostawi go w roli „troskliwego wujka”. Szkoda, że tego samego, którego działania rozdzieliły setki dzieci od swoich rodzin i dosłownie, wpakowały je do „klatek”. Na szczęście Justin Bieber patrzy na obie ręce Donalda Trumpa (o zgrozo, co za czasy):
fot. WikipediaCC/Gage Skidmore