
Taco Hemingway wydaje płyty niemalże jak Beyoncé – zapowiadana na 9 sierpnia „Pocztówka z WWA, lato ’19” niespodziewanie pojawiła się na streamingach już wczoraj późnym wieczorem, a Fifi wyjaśnił na Instagramie, że materiał ukazał się wcześniej, bo chodziło mu o wersję fizyczną krążka i…. ponieważ szykuje już kolejny projekt!
A więc mamy lipiec i mamy nową płytę. Mamy na zmianę upalne i zimne dni. Znów mamy też garść obserwacji z Warszawy, z którymi możemy się utożsamić. Są filmowe wstawki, ale też chwytliwe refreny; są trapy, ale i wycieczki w stronę wcześniejszych dokonań. A także po raz pierwszy… pokaźna lista gości.
Trójkąt warszawski 2, krytyka zmiesza go z błotem?
Jak napisał Taco, po roku 2018, czyli okresie silnego skupiania się na sobie, postanowił wrócić do opisywania warszawskiego życia, za co w końcu – po „Trójkącie warszawskim” i „Umowie o Dzieło” – pokochali go słuchacze. Sprawa skomplikowała się w 2017, gdy Fifi zaproponował nam „Szprycer”. Nie dość, że muzycznie był to duży szok ze względu na naśladujący amerykański i dopiero początkujący wtedy w Polsce trap rap, więc auto-tune, adliby i przyśpiewki brzmiały u nas jeszcze nieco niezręcznie, to dodatkowo w konsternację wprowadzała nagła zmiana wizerunku Taco.
„Chcę być poza głównym nurtem, ale kusi widmo platyn/Z jednej strony chciałbym kiedyś znów się wzruszyć, pisząc rapy/Z drugiej chciałbym robić hajs, nie czuć w sumie nic poza tym” („Deszcz Na Betonie”)
Filipowi można byłoby więc zarzucić brak autentyzmu i hipokryzją nazwać nawijane w 2018 na popowych wręcz bitach zapewnienia o swojej prawdziwości. I rzeczywiście tak jak „Soma 0,5 mg” była bolesnym (ale jakże udanym) zabiegiem komercyjnym, o co moglibyśmy mieć żal, tak była ona obok „Café Belgi” naturalnym następstwem rozwoju kariery rapera i dojrzewania jego osoby. O tym powszechnym problemie już trochę rozmawialiśmy, ale czy dobry Taco Hemingway na pewno się już skończył?
Leci sobie nowy Taco w telefonie
„Pocztówka z WWA, lato ’19” to naprawdę dobry projekt. Osadzony w aktualnych problemach, wpisany w dzisiejsze czasy, w letnią, miejską codzienność, którą wszyscy tak dobrze znamy. Trochę dekadencką, ale z drugiej jak bardzo przyjemną; opartą na hi-hatach, ale wciąż wspominającą Annę Jantar i Maanam. I chociaż Taco nie zadowoli raczej alternatywno-konserwatywnej części fanów „Trójkąta”, to wydaje się, że nareszcie odnalazł złoty środek i z hip-hopowej perspektywy – nagrał, jak do tej pory, chyba swój najlepszy projekt. Nie dostajemy tu historii, ale luźne ilustracje, a przede wszystkim solidną produkcję i nie przeintelektualizowane, lecz mimo to błyskotliwe wersy. Album ponadto dopełniają świetnie dobrane featuringi. Pezet i Ras taneczne numery podbijają klasycznym brzmieniem, a Schafter czy Kizo z kolei wnoszą do nich świeżości. Jednak wyjątkową chemię Taco osiąga zwłaszcza z Dawidem Podsiadło, który razem z Rosalie., swoją drogą jedną z najciekawszych artystek polskiej sceny, piosenkowym sznytem subtelnie nadaje całości swoistego eklektyzmu.
No to tylko i aż tyle. Nie jest to rozprawka ani esej. Jest to laurka. Od nas.
fot. kadr z filmu „Taco Hemingway – KABRIOLETY (prod. Zeppy Zep)”, youtube.com/Taco Hemingway