
Konflikt na linii Tede – Peja, lub, jak kto woli, Peja – Tede, zdaje się nie mieć końca. Tym razem dała o sobie znać sumienność TDFa, gdyż raper nie od dzisiaj zapewnia, że kupuje i słucha wszystkich płyt swoich oponentów (poza „Czarnym Wrześniem” Peji).
Przy okazji płyty „Karmagedon”, na której spoczywało brzemię „rozliczeń”, m. in. ze sceną, Tede zabrał się do przesłuchiwania „25 Godzin” Peji, by uczciwie zakończyć ten wątek. Trzeba przyznać, że przyłożył się do zadania nad wyraz sumiennie, bo o mało rapersko nie przeistoczył się w Księcia Jeżyc:
Kawałek „Ryyyj” napisałem po tym, jak drugi raz przesłuchałem płytę „25 Godzin”. Po prostu mnie już roznosiło. Ilość paradoksów na tej płycie… tam na przykład jest tekst: „nazwij mnie wackiem”. (…) Napisałem kawałek, który zacząłem nagrywać i w połowie nagrywania drugiej zwrotki powiedziałem: Panowie, koniec, ten kawałek nie istnieje. Pod wpływem „25 Godzin” napisałem kawałek flowem Rycha Peji. (…) Identyczny flow zrobiłem (…) jeszcze kawałek był taki nieofensywny, o życiu. (…) Usłyszałem, że jestem Rychem Peją w tym kawałku!
Kuba Glogowski x Tede
No cóż, chyba dobrze (sic!) że Tede w porę się opamiętał. Chociaż, kto wie, czy nagranie dissu na Peję „flowem Rycha Peji” nie byłoby najlepszym z istniejących patentów na obnażanie przeciwnika. Tede umie bawić się w takie rzeczy, co udowodnił przy okazji… płyty z Dioxem. Aktualną potyczkę oświadczeń obu panów pomińmy. W 2013 roku Tede specjalnie na okazję płyty „Przypadek? #Niesondze” przypomniał swoje flow z płyty „S.P.O.R.T”:
Wracając do meritum – Tede opowiedział o studyjnej przygodzie z flow Peji w wywiadzie Kuby Głowskiego. Polecamy – można z niego wyciągnąć o wiele więcej. Dla wielbicieli beefów jest oczywiście co nieco o Wudoe i wspomnianym Ryszardzie:
fot. kadr z klipu „TEDE & SIR MICH – ONE STAR (FEAT. TIMON) / KARMAGEDON”, youtube.com/TEDEWIZJA