
Zwracamy Jacusiowi honor! Nowymi singlami udowodnił, że „Psy” to tylko wypadek przy pracy
Po premierze „Psów”, czyli pierwszego utworu promującego nadchodzącą płytę Jacusia, „GUCCI TRIP”, nie kryłem, że brakowało mi w nim świeżości. Od tamtego czasu jeden z najbardziej oryginalnych raperów młodego pokolenia (dalej twierdzę, że tak jest!) wypuścił dwa nowe kawałki. „Kurt Cobain” i „Queen” to numery, które udowodniły, że na szczęście nie miałem racji.
Jeżeli coś nam się nie podoba i decydujemy się o tym powiedzieć, to zazwyczaj możemy mieć ku temu dwa powody. Mówimy o czymś, żeby to wyśmiać albo wręcz przeciwnie, dlatego, że nas to obchodzi i życzymy komuś jak najlepiej. Po premierze „Psów” zarzuciłem Jacusiowi powtarzalność. Obawiałem się, że może stać się ofiarą swoich najlepszych kawałków, bo nie da się robić ciągle tego samego, za każdym razem podnosząc poprzeczkę. Osobiście absolutnie kupuję ten lekki i niepoważny styl Jacusia i szczerze mu kibicuję, dlatego tym bardziej cieszy mnie, że „Kurt Cobain” i „Queen” pokazały, że „Psy” to tylko wypadek przy pracy.
Styl mam jak ze Siedmiogrodu
Jacusia się kupuje albo nie. I jeżeli komuś styl rybnickiego rapera nie przypadł do gustu, to nie zamierzam go do niczego przekonywać. Jego twórczość nie aspiruje do tego, żeby być głęboką i poruszającą. Zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń raper przypomina nam, że muzyka może być wyłącznie rozrywkowa. Muzyka artysty ma po prostu bujać, dobrze brzmieć i mieć ten swobodny styl, którego czasami tak wielu brakuje. „Kurt Cobain” to kawałek, który brzmi „po staremu”. Jacuś wraca do imprezowego klimatu, gier słownych i zaskakujących rymów, jak chociażby w „Rakiecie”.
Ona jest jak Queen, ma ten styl Madam
Może być tak, że refren „Queen” nie zestarzeje się najlepiej. Na wersy: „Ona ma duży ass, duży biust, Madam/She wanna fu*k (…)” być może będziemy kiedyś patrzyć z politowaniem podobnym do tego, z jakim obecnie traktujemy na wersy Sokoła z kawałka „W aucie”. Jest to całkiem prawdopodobne, patrząc na to, jak odważnie i nonszalancko Jacuś nagrywa linijki będące na granicy kiczu. Z drugiej strony, nawet jeżeli tak będzie, to co z tego? Przecież „Queen”, podobnie jak „Kurt Cobain”, nie zamierza być przełomowym i poruszającym hymnem pokolenia. Ma jednak, podobnie jak wiele innych kawałków Jacusia, potencjał, aby na stałe wbić się w „osiemnastkowo-domówkowy” repertuar.
fot. materiały prasowe