
Wiecie, kim jest Jimmy Breslin? Ten as dziennikarstwa zawsze brał sprawy od drugiej strony – tam gdzie ludzie biegli do świadków, pośrednich i bezpośrednich, on szukał innego aspektu całej sytuacji. Po zabójstwie prezydenta Kennedy’ego dziennikarze chcieli za wszelką cenę komentarze od bliskich i gapiów. Jimmy wiedział, że musi myśleć nieszablonowo – tak przeprowadził wywiad z grabarzem, który kopał grób JFK’a. Idąc tym tropem, w związku z sytuacją, która stała się na Moonstivalu, postanowiłem porozmawiać z Kluchem, zawodnikiem Alcomindz, który wyprowadził cios z główki w kierunku Rado z Dwóch Sławów.
Rozmowa była spontaniczna, więc nie nagrywałem jej na dyktafon, choć ten tkwił schowany w mojej kieszeni. Wiedziałem jednak, że podejście na służbistę nie ma żadnego sensu – tu trzeba było pogadać po ludzku, i tak pogadaliśmy.
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że istnieją dwie wersje tego, co właściwie padło od Dwóch Sławów ze sceny. Na dniach pewnie rozstrzygną to nagrania. My zrozumieliśmy jedno:
Granie po Alcomindz to wyzwanie, bo zrobili niezły gnój. No i zapluli mikrofon
O ile to pierwsze jest propsem, to drugie jest już sławowym dowcipem i właściwie nikt z obecnych w klubie Proxima nie wziął tego za diss. Niestety chłopaki z Alcmdz byli wówczas na zewnątrz i to, co do nich dotarło, różniło się z tym, co usłyszeliśmy my. Koniec końców nie chodzi jednak o samą treść tego, co padło ze sceny, a o interpretację tych słów.
Kiedy zapytałem Klucha, jak on widzi całą sytuację, wypowiedział się zwięźle:
Zrobiłbym to drugi raz. Ja jestem ze starej szkoły. Mam 34 lata i tak zostałem wychowany. Mam swój honor. Nie znam tych gości, nie wiem, kim oni są. To nie jest istotne. I nie jest ważne, że zrobiłem to na scenie, czy zrobiłbym to na zewnątrz. Alkomindz to rodzina. Ktoś pluje ci w ryj, co byś zrobił?
W tym momencie muszę zaznaczyć, że nie pamiętam sytuacji w Polsce, w której jeden raper daje drugiemu w ryj na scenie. Co byśmy nie mówili, jakbyśmy tego nie ubierali – mówię tu o mediach branżowych w ogóle – jest to prawdopodobnie sytuacja bezprecedensowa. Pomińmy wylewanie browara na głowę B.R.O – to nie ten kaliber.
Nie skonfrontowałem sytuacji ze Sławami, bo od razu po akcji panowie zawinęli się z klubu. Nie oceniam tego. Tak jak nie oceniam tego, co zrobił Kluchu. Wielokrotnie podczas naszej rozmowy podkreślał mi, że było to wyłącznie jego odczucie, jego zdanie i jego reakcja. Fakt, po całym zajściu Koldi starał się łagodzić sytuację.
Mówiąc wprost – nie życzyłbym sobie nigdy, żeby to, co się stało, miało miejsce. Bo w moim sercu i w moim hip-hopie, miejsca na to nie ma. Jednak ludzie są ludźmi, i jeśli Kluchu poczuł się urażony, to miał do tego takie samo prawo, jak Sławy miały do puszczenia dowcipu o mikrofonie.
Moonstival to jednak o wiele więcej niż ten przykry incydent. I obszerniejszej relacji na naszych łamach możecie spodziewać się już wkrótce. Byliśmy na posterunku i mamy sporo do przekazania. Koniec końców był to przepiękny pokaz nowej szkoły i ostateczny dowód na to, że definicja MC się zmieniła – granie z playbacku jest już normą i jeśli spojrzymy na formę samych koncertów, należałoby się zastanowić, czy to naprawdę jest tak zły i „nieprawdziwy” zabieg.