
Szpaku zdążył nas już przyzwyczaić do emocji, które wręcz wypływają z jego tekstów. Jeszcze przed wydaniem płyty trudno było znaleźć w Polsce rapera, który w swoich kawałkach wylewałby tyle prawdziwego i opowiedzianego bardzo obrazowym językiem syfu. Po przesłuchaniu „Dzieci Duchów” mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na pewno już nie znajdziemy. Nowy album Szpaka to bardzo wartościowy materiał, który jednocześnie narzuca taki ciężar emocjonalny, że nie ma się ochoty przesłuchać płyty drugi raz, zaraz po jej pierwszym odtworzeniu. Nie dlatego, że źle to brzmi, bo to kawał jakościowej muzyki, a dlatego, że Szpaku zabiera nas na nim w podróż po długich, krętych i ciemnych korytarzach zła, a przecież takimi drogami nikt nie chce za często chodzić.
Powiedz Boże, gdzie żeś poszedł
Powyższe pytanie Szpaku zadaje w refrenie „Starego Graffiti” i idealnie określa to, z czym mamy do czynienia przez całą płytę. To opowieści, po usłyszeniu których aż sami chcielibyśmy zapytać się Boga, gdzie wtedy był. Przykładów takich namacalnych wręcz historii jest na albumie mnóstwo, a Szpaku nawija o nich w taki sposób, że nie czujesz się tak, jakby ci o tym opowiadał, a jakbyś był tam i widział to na własne oczy, jak chociażby: „widziałem jak sąsiad robił pod siebie/ jak walił konia obsraną łapą, gdy leżał na glebie”. Szpaku nie boi się też wyraziście nakreślać nam trudnych, a nawet tragicznych sytuacji, które spotkały zarówno jego, jak i jego bliskich rapując: „Zrobiłem pożar, po tym jak widziałem go/ Po tym jak straciła mamę, braci, dla niej robię to”. Nie mniej realna wydaje się też przerażająca opowieść z dzieciństwa: „Stałem zdygany tam przed nim, on widelcem ostrzył se zęby na bestię”. Słysząc takie historie nie trudno uwierzyć, że wers rzucony w refrenie „Pająków” to nie wyolbrzymiona emo-linijka pod publiczkę a realtalk: „Miałem linę tam, gdzie noszę gruby łańcuch/ Mogłem nie być na tym traczku”. Trzeba ogromnego samozaparcia, by przejść przez cały, wspomniany wyżej syf i niezwykłej odwagi, by potem jeszcze o tym w taki sposób opowiedzieć.
Mącę schemat każdej szkoły
Choć akurat powyższy wers nie pochodzi z „Dzieci Duchów”, a z albumu BORCREW, to idealnie opisuje jego styl na nowym, solowym wydawnictwie. Już w poprzednim akapicie wspomniałem, że dla Szpaka liczą się przede wszystkim emocje. To pod nie dopasowuje flow i tekst. W efekcie mamy momenty, w których artysta prawie nie rymuje, ale są też takie, gdzie składa wielokrotne. To sprawia, że tę twórczość bardzo trudno jest jednoznacznie zdefiniować, a jakbyśmy mieli już ją gdzieś sklasyfikować, to trzeba byłoby stwierdzić, że jest ona po prostu z gatunku „Szpaku”. Raper sam to zresztą tłumaczy nawijając: „Będę chciał – będę metalem/ jestem wolny stale”.
Mój braciak
Biorąc pod uwagę jak szczera, a momentami wręcz emocjonalnie ekshibicjonistyczna jest ta płyta, Szpaku zdecydował się na całkiem dużą liczbę gości. Niestety, co jest chyba jedną z niewielu rzeczy, do których można się przyczepić, nie wszystkie gościnki dały radę. Nie dlatego, że zaproszeni zostali kiepscy raperzy czy od niechcenia rzucili słabe zwrotki, bo tego oczywiście nie można im zarzucić. Powodem jest ten wylewany w wersach syf, którym goście nie dzielą się już tak chętnie. Nie możemy tego na pewno powiedzieć o Rolexie i Bedoesie, bo ich zwrotki idealnie wpasowują się w tematykę płyty oraz są nawinięte w taki sposób, że z emocjonalnymi wersami Szpaka tworzą jedność. Reszta jest niestety od tego nieco odklejona, trochę za lekka, by pasować do całości.
Jezu Chryste, Kubi
Od jakiegoś czasu wiadomo, że Kubi to utalentowany producent, ale dopiero ten album jest pokazem klasy. Szpaku postawił go bowiem przed niezwykle trudnym zadaniem. Skomponowanie muzyki do tekstów, które miały wyrażać tak szczery ból i zło mogło się wydawać wręcz nie do wykonania, a jednak Kubi sprostał w stu procentach. Bity są różnorodne, nieszablonowe, czasem upiorne, a momentami wręcz dziwne, ale za każdym razem pasują jak ulał do tego, o czym wspomina Szpaku. Przeniesienie takich emocji w słowach to już sztuka, a co dopiero w samych dźwiękach?
fot. kadr z klipu „Szpaku & Kubi Producent – Noc Polarna”, YouTube.com/GUGU