Felieton,Hip Hop

Cringe tygodnia vol. 2: Emes i Kartky. Panowie proszą… panów?

Kajetan Szewczyk -
Felieton,Hip Hop - - Dodane przez Kajetan Szewczyk

Cringe tygodnia vol. 2: Emes i Kartky. Panowie proszą… panów?

Siemanko, sportowe świry! Spośród singli, które wyszły w minionym tygodniu, wybieramy najdziwniejszy/najbardziej facepalmowy/zasługujący na uśmiech pełen żenady.

A właściwie nie wybieramy, a wybieram ja – Kajetan.

To nie był najciekawszy tydzień, jeśli chodzi o premiery. Początkowo bałem się, że nikt nie zaserwuje nam takiego bubla, żeby zasłużył na miejsce w tym cotygodniowym zestawieniu. Na ratunek przyszło jednak dwóch jurnych chłopaków (o nich za chwilę).

Z czego mogłem wybierać? Pretendentów do tytułu zbyt wielu nie było. Kabe dał dobry numer i pisałem o tym TUTAJ, Przemek Bros z BobAirem na propsie, a Kaczor BRS z Paluchem i Grzybkiem LD… cóż, to nie jest moja ulubiona stylistyka, ale w jej kontekście raczej wszystko się tam zgadza, nie odczułem żenady. Kilka innych premier w ogóle nie wywołało u mnie chociażby drgnięcia brwi, więc nawet nie wspominam. Na szczęście pojawiło się dwóch ancymonów, którzy przepięknie wpasowali się w mój nienawistny koncept. Emes Milligan i Kartky.

DYNVMIT

Po komentarzach i liczbie lajków wnioskuję, że numer się spodobał. Nie wnikam. Mógłbym co prawda pastwić się nad tym, jak remizowy jest w mojej opinii ten kawałek, ale skupię się na samym klipie.

Rozumiem, jakie było założenie: piosenka prosta, to i klip prosty – panowie zaplątani w sieć z pięknych kobiet i kocie spojrzenia każdej ze stron tego romantycznego konfliktu. To było już w setce klipów zza oceanu. I jasne – można to uznać za seksistowskie, można zrzucić na karb konwencji, można dużo, bo to po prostu dobrze wyglądało w takim „Carry Out” czy „Blurred Lines”.

Tymczasem nasi krajanie, niestety, leją wodę na młyn i udowadniają, że naszym chłopakom brakuje luzu. Kartky w komiczny sposób próbuje wyjść na drapieżnego amanta, a Emes bardziej lata na orbicie kolegi niż koleżanek. Wygląda to tak, jakby panowie bali się ról, w których sami się obsadzili. Cringe jest potężny. Miało być seksownie (?) i sugestywnie, a wyszło… dwóch niepewnych siebie gości i grupa dziewczyn wyglądająca na nieźle zażenowaną całą sytuacją. Zwraca uwagę także niesamowity brak zgrania kogokolwiek z kimkolwiek. Tam się nic nie klei rytmicznie.

Współczuję wszystkim, którzy brali udział w tym obrazku. Co do samego numeru – no cóż, prawdopodobnie nie jestem jego docelowym odbiorcą, więc (obiecałem wyżej) pastwić się nie będę. Zarówno Emes jak i Kartky są wykonawcami, którzy potrafią zrobić coś dobrego i nie posądzam ich o koniunkturalizm. Chcieli zrobić taki numer, zrobili taki numer. Szkoda tylko że zobrazowali go klipem, który zaprzecza wszystkiemu, co zostało zawarte w tekście. Zamiast dwóch orłów mamy dwa nieporadne wróble. I te miny. Jezus, te ich miny!

fot. kadr z klipu „Emes Milligan feat. Kartky – DYNVMIT”, youtube/YUSH.

Zostaw komentarz

Udostępnij
Felieton,Hip Hop,News
Fryderyki? Co za absurd!

Dużo było mowy przed, dużo będzie po. Bo mimo, że tegoroczna gala (pierwszy raz historycznie prowadzona nie w Warszawie i transmitowana nie przez telewizję publiczną!) za nami, echa jej przebiegu nie milkną. I nie, wcale nie chodzi o to, że było super, że pompa i że 25-lecie. Raczej o to, że pisanie „najbardziej prestiżowe nagrody branży muzycznej” zaczyna mieć coraz mniej sensu. I śmiemy twierdzić, że tegoroczna impreza jeszcze odbije się nam czkawką. Nam - czyli hop-hopowemu środowisku.

News
Jestem polskim hip-hopem. Sentino, cz. 2

W poprzednim odcinku serialu o Sentino opisałem pierwszy etap jego kariery, związany z niemieckim rapem i tamtejszą sceną. Jak wspomniałem pod koniec felietonu, niepowodzenia na rodzimym rynku sprawiły, że Sentence z bardziej przychylnym okiem zaczął spoglądać na Polskę.