
Jeśli młodzi zawodnicy mają w taki sposób meldować się w mainstreamie to mówię – ZDECYDOWANIE TAK! Przyłu to zawodnik, którego nie trzeba przedstawiać zwłaszcza ze względu na udział w akcji „Popkiller Młode Wilki”, ale to nie wszystko. Raper znany jest również z wielu ciekawych featów chociażby z Deysem, Filipkiem, Szymim Szymsem czy działalności z Kartkym, a także z wydaną wspólnie z VBSem płytą „Stowarzyszenie Umarłych Raperów”. Jednak to właśnie teraz on sam wydał swój debiutancki album, na który zaprosił ciekawych gości: Aviego, Deysa, Kariana, Zethe i Kartkyego. Chociaż oficjalna premiera sklepowa odbędzie się jutro (22 maja), to już dziś otrzymałem wersję preorderową i chętnie podzielę się wrażeniami!
Do „głównego dania”, którym jest oczywiście CD w preorderze znajdowały się wlepki, pocztówka z autografem i immieną dedykacją oraz owoce JUNIPERA, czyli jałowca pospolitego, a wrac z nimi instrukcja co ciekawego można z nich przyrządzić. Ostatni „gadżet” jeśli tak to można nazwać jest świetnym nawiązaniem do samego autora, ponieważ nie tylko stworzył płytę o takiej nazwie, ale wiele razy na jego Instagramie można zauważyć jak przygotowuje różne dania, smakołyki, napoje, a to dlatego, że Przyłu gotować po prostu potrafi! Na co przepis dostali preorderowicze? Na GIN!
Jednak nie dodatki, a muzyka jest tu najważniejsza. Płyta to 16 utworów (w tym 2 skity) oraz bonus track. Jeśli miałbym opisać całość, to powiedziałbym, że jest to coś do czego Przyłu zdążył nas już przyzwyczaić, czyli melodyjność, różne style, emocje, świetny klimat, który raz pozwoli nam wychillować, a raz skakać pod sufit. Jednak w każdym numerze można zauważyć odrębność, coś nowego, jakieś inne brzmienie. Świetnym przykładem na to mogą być dwa single porównane ze sobą. Ten, który pierwszy pojawił się w sieci, czyli „Wiara” z gościnnym udziałem Zethy jest bardzo emocjonalny, z mocnym brzmieniem, a bit jak i nawijka są agresywne. Natomiast przedostatni singiel „Carnival” jest spokojny, ze śpiewanym refrenem, zwrotki są wolne, ale za to bardzo klimatyczne. Mamy więc tu przykład dwóch zupełnie różniących się brzmieniowo utworów, a takich przykładów na płycie jest więcej. Wydaje mi się, że Przyłu chciał w swoim debiucie przekazać to, co działo się w jego życiu kiedyś, a jak jest teraz, pokazać to, co ukształtowało jego charakter, jego twórczość, przedstawić emocje jakie towarzyszyły mu w różnych etapach jego życia. Cała płyta jest pełna szczerego i prawdziwego przekazu i widać, że oddał serce tworząc ten projekt.
Jeśli miałbym przedstawić swoje TOP 3 z płyty „JUNIPER”, wyglądałoby to następująco.
- „Huty, zaplecza, amfibie” feat. Avi. Numer, który z pewnością trafił z przekazem do wielu osób i sam mogę to potwierdzić, ponieważ osobiście utożsamiam się z tym kawałkiem. Ponadto gościnnie udzielił się Avi, którego również lubię posłuchać.
- „Wiara” feat. Zetha to kolejny przemawiający do mnie numer. Agresywnie brzmiący, przekazujący wiele wartości oraz dający innym (tak jak w tytule) wiarę. Oby więcej takich numerów panowie!
- Nie pamietam kiedy ostatnio słyszałem tak dobry refren jak w numerze „Leszy”. Świetny kawałek, dający do myślenia, a przy tym świetnie brzmiący.
Poza TOP3, całą płyta jest naprawdę na najwyższym poziomie, a każdy kawałek ma w sobie „to coś”. Nie zawsze podobają mi się wszystkie kawałki z jakiejś płyty, jednak tu z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że chętnie wrócę do każdego z nich. Warto też zwrócić uwagę na utwory „Pada elektryczny deszcz”, „Bis”, a także na „Shire”, ponieważ słuchając ich póki co tylko raz, cały czas grają mi w głowie na zmianę!
Jutro premiera sklepowa więc życzę Wam miłego odsłuchu, a tymczasem ja uciekam odpalić sobie jeszcze raz debiut z ramienia QueQuality, czyli Przyłu – „JUNIPER”!
fot. queshop.pl