
Pamiętacie zeszłoroczny, słynny beef między Pushą T a Drizzy’m, który rozpoczął się po premierze albumu „Daytona”, a dokładniej pochodzącego z niej kawałka „Infrared„? Wygląda na to, że Drake wciąż nie może pogodzić się ze słowami, które wtedy zostały wymierzone w jego kierunku…
I w sumie nie ma w tym nic dziwnego, bo konflikt nie zakończył się ani pojednaniem, ani wygraną jednej ze stron, a sytuacje takie jak TA jedynie zagęszczają atmosferę. Trzy dni temu, z okazji zwycięstwa swojej ulubionej koszykarskiej drużyny Toronto Raptors w Finale NBA, której zresztą od kilku lat jest ambasadorem, raper wydał epkę „The Best in the World Pack”, na którą składają się dwa nowe utwory. Drake nawija w nich przede wszystkim o sobie i swoim sukcesie, a przy tym nie obyło się bez linijek odnoszących się do Pushy i, mającego go w swojej wytwórni, Kanye:
Last year, niggas really feel like they rode on me/Last year, niggas got hot ’cause they told on me
W powyżej cytowanej „Omercie” Drake tłumaczy się także z tego, dlaczego nie bierze ślubu, twierdząc, że everyone that’s married is miserable, a w „Money in the Grave”, z udziałem Ricka Rossa, wspomina o docinkach, jakoby od pisania swoich tekstów, miał posiadać ghostwritera. Brak autentyzmu był głównym zarzutem ze strony Meek Milla, ale właśnie też Puszatego, który akurat miał przygotowane pociski mocniejszego kalibru – w „The Story of Adidon” oskarżył Kanadyjczyka o ukrywanie swojego syna.
Być może nadszedł najwyższy czas na to, aby Drake raz na zawsze uciął swój temat? Inaczej będzie ciągnął się on w nieskończoność, bo nawet The Weeknd w numerze „Lost in the Fire” na ostatnim albumie Gesaffelsteina nie oszczędził aluzji do afery z „zabawą w chowanego”.
fot. kadr z klipu „Emotionless”, youtube.com/Drake Vevo