
Fetyszyzacja biedy? 7 luksusowych sneakersów z efektem zużycia
Dbacie o swoje buty? To dobrze. A ile bylibyście w stanie zapłacić za takie, które już na etapie produkcji poddawane są procesowi brudzenia i uszkadzania? Jak się okazuje, czasami trzeba wydać całkiem sporo. Fetyszyzacja ubóstwa? Być może. Oto kilka ciekawych modeli od domów mody, którym wizualnie bliżej do butów zajechanych na podwórkowych meczach niż elegancji.
1 / 8
Gucci Screener GG
Na dobry początek Gucci i model Screener z najnowszej kolekcji Cruise 2019. Inspiracja? Przede wszystkim zamszowe, old-schoolowe trampki z lat ’70. Klasyczny shape i efekt zużycia w zasadzie na każdym elemencie, od sznurówek, po zapiętki. Cena? 690 euro, czyli około 3000 złotych. Drogo i dziwnie, ale fanów nie brakuje.
Swoją drogą, koszykarski strój w wydaniu GG też nie wchodzi tanio, ale o tym przeczytacie tutaj.
Klasycznych już Triple S-ek też rzecz jasna nie mogło zabraknąć. Zwłaszcza, że powyższe wydanie cieszy się chyba największą popularnością. Bezapelacyjny hit dwóch ostatnich lat (i wciąż nieźle się trzymają) – tyle wystarczy. Retail tego wydania to około 3700 zł – boli jeszcze bardziej gdy pomyślimy, że produkcję przeniesiono z Włoch do Chin. Na jakości specjalnie się to (rzekomo) nie odbiło, ale niesmak – wiadomo – pozostaje.
Podejście Margieli do projektowania nigdy nie przestanie zadziwiać. To, co tu się dzieje, ciężko ująć w trzech słowach. Cielęca skóra i siatka, chaotycznie pokryta imitacją kleju i wosku, masywna podeszwa i poszarpane detale. Awangarda w pełnej krasie, także cenowo – w warszawskim VITKACu za parę zapłacicie… 5709 zł. Dla prawdziwych ballerów, chodzących po wystawach sztuki nowoczesnej, pozycja obowiązkowa.
Nosicie Speed Trainery od Balenciagi? Denerwuje Was, że utrzymanie ich w czystości graniczy z cudem? Margiela sugeruje, żebyście przestali się nimi przejmować. Za „brudną skarpetę”, jak zwykło się o nich mówić, zapłacicie około 2500 zł. W sumie jesteśmy ciekawi, jak wyglądają po wyciągnięciu z pralki. Jeśli macie i wrzucaliście, to podeślijcie nam koniecznie foto przed i po 😉
W kontekście trwającego już kilka ładnych lat kolabo z Vete, zwykło się raczej mówić o Instapumpach, choć (przynajmniej dla nas) to zdecydowanie GMP-y grały (jeśli chodzi o kicksy) pierwsze skrzypce w tym projekcie. Dziś to para raczej trudno dostępna (Vete też już trochę wypadło z obiegu) ale z racji tematu, warta wspomnienia. Cena sklepowa wynosi(ła) 900 dolarów, czyli mniej więcej 3400 zł.
Zasada nr. 1 – każdy dom mody musi posiadać w asortymencie przynajmniej jedną parę „własnych” Conversów. SLP nie stanowi tu żadnego wyjątku. To, co widzicie wyżej, to klasyczny już model Bedford – cena ta sama – 695 dolarów (czyli ok. 2600 zł), shape ten sam, konstrukcja bez zmian. Prócz fabrycznie poprzecieranej skóry, podeszwy i sznurówek, rzecz jasna. Rockowy styl YSL w pełnym wydaniu.
But, który właściwie rozpoczął w mediach głównego nurtu lawinę komentarzy o „fetyszyzacji ubóstwa„, o której wspominaliśmy na wstępie. Trzeba przyznać, że włoska marka pojechała tu naprawdę grubo. Brudny, podarty zamsz, poszarpane sznurówki i imitacja taśmy okalająca toeboxa, która stała się w zasadzie głównym punktem całego zamieszania. 530 dolarów, na które je wyceniano faktycznie mogło (i miało) do czegoś prowokować.
Golden Goose z efektu „distressed” w żadnym wypadku nie zrezygnowało. Na rynku wciąż możecie je dostać, choć w odrobinę ugrzecznionej wersji. W dodatku trochę taniej, bo za 445 USD.
Tyle od nas. Dajcie w komentarzach znać co sądzicie o modzie na fabrycznie poburdzone sneakersy. W wolnej chwili rzućcie okiem na infografikę z siedmioma najdroższymi parami, sygnowanymi przez Kanyego Westa i ranking najciekawszych książek, poświęconych sneakersom i szeroko pojętej „modzie ulicznej”.
Co do butów ze zdjęcia powyżej – szukajcie pod nazwą Gucci Rhyton. I przygotujcie 790 euro 😉