
Ktoś może pomyśleć, że mam jakąś umowę z Netflixem (a chciałbym!), ostatnio już wspominałem o nich i dziś będzie podobnie. Wszystko za sprawą dokumentu Hip-Hop Evolution. Znacie lub chociaż słyszeliście o takiej serii? Jeśli nie, to naprawdę warto ją odszukać i samemu przekonać się o jej jakości. W skrócie wraz z raperem Shadem udajemy się w hiphopową podróż. Zaczyna się ona jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych, a finisz najpewniej będzie miał miejsce w aktualnie trwającej dekadzie. W tamtym tygodniu premierę miał czwarty sezon i nie wiem jak wy, ale ja chcę jeszcze więcej ewolucji i więcej.
Długa hiphopowa podróż
Seria „Hip Hop Evolution” pierwotnie była pomysłem kanadyjskiego oddziału HBO. Z czasem produkcją i dystrybucją zajął się wspominany już wyżej Netflix. Pierwszy sezon był typowym wprowadzeniem, wiecie okres, gdy rządził Afrika Bambaataa, a w hip hopie bardziej od raperów ważniejsi byli DJ’e. Temat już mocno oklepany przez różne maści dokumenty. Podstawy, fundamenty hip hopu z dzisiejszej perspektywy mocno archaicznego.
Od drugiego sezonu zaczęło się robić już o wiele ciekawiej. Już pierwszy odcinek ukazujący nam okres 2 Live Crew i brudnego południa, wyszedł poza ramy typowego dokumentu o rapie. Wcześniej twórcy preferowali po raz kolejny skupianie się na historiach Run DMC, KRS-ONE i kilku innych zasłużonych graczy, zamiast ukazać raperów może mniej lirycznych, ale równie ważnych do rozwoju rapu.
Trzeci również nie zawodził i wprowadzał odbiorców w świat ikonicznych postaci jak: Tupac, Biggie czy Jay-Z. Dla tych, którzy sprawdzili serial „Unsolved” losy Tupac i Biggiego powinny być już dobrze znane. Reszta za sprawą pierwszych dwóch odcinków może dowiedzieć się więcej o wojnie Zachodu ze Wschodem. Wojny, która dla dwójki głównych graczy niestety skończyła się najtragiczniej jak mogła. Jednak nie samym Eastem i Westem trzeci sezon żył. Dostaliśmy w nim również ciekawy przelot postaci od duetu Kriss Kross przez Outkast a kończąc na Eminemie.
Jak wygląda czwarty sezon? Hmm, lekko specyficzny bym powiedział. Brakuje tu trochę dużych graczy jak wyżej wspominani Tupac, Jay, Notorious, Eminem – przynajmniej, gdy mówimy wyłączenie o raperach. Natomiast jeśli kogoś interesuje sama historia rapu, to postacie (m.in. Master P) o których mowa w pierwszych dwóch odcinkach powinny być mu dobrze znane.
Mój tekst nie miał być ani laurką, ani tym bardziej recenzją serii „Hip Hop Evolution”. Raczej zachęceniem osób, które nie wiedziały dotąd o tym dokumencie, ew. przekonaniem tych, którzy głowili się, czy jest sens sprawdzenia produkcji Netflixa. Wiecznie uśmiechnięty Shad idealnie sprowadza się w roli narratora i prowadzącego. Zaproszeni goście (raperzy, producenci, dziennikarze) mówią z sensem i dorzucają ciekawe anegdotki. Dodatkowo mamy tu prawdziwy przekrój stylów, od zaangażowanego rapu do baunsu. Wszystko wygląda tak jak powinno, gdy pragniemy zapoznać się z historia hip hopu.
Foto. Instagram/shadkmusic