
Kamerzysta zaczynał jako pierwsza pełnoprawna postać z uniwersum Lorda Kruszwila (poza samym prowadzącym kanał). Dzisiaj jest właściwie równorzędnym bytem na polskim YouTube. Jego kanał ma niemal dwa miliony subskrybcji, a zdecydowanie się na karierę „rapera”, okazało być strzałem w dziesiątkę. Jak poinformował – jeszcze dwa tysiące płyt i będzie mógł cieszyć się statusem złotego krążka.
Ta informacja oczywiście zatrzęsła internetem i obrońcami prawdziwego hip-hopu. Faktycznie, taki model kariery może wydawać się niepokojący, ale należałoby się zastanowić, jaka jest przyczyna jego sukcesu. Owszem, raperzy ze „street credit”, działający w zgodzie z „etosem”, budują swoją markę latami i często nawet wtedy nie mogą liczyć na podobną sprzedaż. Nie zapominajmy jednak, że:
- Kamerzysta budował fanbazę wcześniej
- Obecnie mamy do czynienia z silną koniunkturą na rap, więc jest to najbardziej opłacalny gatunek
- Wystarczy, że jego muzyka nie będzie brzmieć źle i się sprzeda, bo fanów nie do końca interesuje gatunek, a sam Kamerzysta. Rap był w tym momencie najprostszy do realizacji
To zupełnie inna historia niż swego czasu Gimpera czy później Young Multiego. Kamerzysta z nikim się nie kłóci o swój status, ba! na jego korzyść internet ocenił spór z L Pro, któremu miał nie zapłacić pieniędzy i ukraść podkłady. Kamerzystę propsował TPS (reprezentant bardzo ulicznego nurtu), youtuber był także zaproszony do kultowej audycji WuDoo.
Trudno powiedzieć, dokąd zaprowadzi nas ta sytuacja, ale z pewnością już dzisiaj jest poważną lekcją dla całej sceny, bo z tego, co można wywnioskować, buszując po internecie, było to fanaberią Kamerzysty, a właściwie Kruszwila, bo początkowo ktoś inny z tego uniwersum miał robić muzykę pod okiem L Pro i miało to być… disco polo.
Czy „Afirmacja” Kamerzysty osiągnie złoty status? To pytanie retoryczne.
fot. kadr z klipu „Kamerzysta – Pięć Promili (ft. Kubańczyk prod. Kruszwil) (Official Music Video)”, youtube.com/Kamerzysta