
„Best Life” z gościnnym udziałem Lexy to pierwszy numer najpopularniejszego polskiego YouTubera, czyli Stuu. W tym momencie subskrybują go 4 miliony osób, więc o zasięgi nie musi się martwić. O sukces swojego kawałka raczej też nie, bo już w tym momencie klip obejrzało niemal pół miliona osób, a łapek w górę jest więcej niż w dół. Mnie jednak obchodzi coś innego, a jest to oczywiście odpowiedź na pytanie: Czy to w ogóle ma ręce i nogi?
Za produkcję „Best Life” odpowiada Nerwus, który współpracował kiedyś chociażby z Te-Trisem, Lehem czy VNMem. Jest nie tylko beatmakerem, ale również raperem i jeszcze kilka lat temu część słuchaczy wiązała z nim spore nadzieje. Z biegiem czasu jego ksywkę widzieliśmy jednak częściej w opisach filmików Człowieka Wargi niż w autorskich przedsięwzięciach, np. takich, jak to:
Więc, jeśli chodzi o produkcję, „Best Life” się broni, bo jest bardzo rzetelnie wykonanym letniakiem – choć tyleż rzetelnie, co bezpiecznie. Za ogólną wizję i miks/master kawałka odpowiada Merghani. Tutaj też bez zaskoczenia – jego ksywkę możemy znaleźć pod wieloma filmikami na YouTube, a także przy okazji własnych kawałków i gościnnych występów np. u B.R.O:
Tu nie ma wątpliwości – Nerwus i Merghani gwarantują rzeczy jakościowe i „Best Life” jakościowe jest, ale jednocześnie niesamowicie przezroczyste i miałkie. Tekst jest, bo jakiś musi być. A, no i jest po angielsku, ale to nie dziwi, bo Stuu pochodzi z Wielkiej Brytanii. Jednak co z tego, skoro ja niezależnie od języka, wymagam jakiejś treści. Tutaj mamy typowy yuppie-song, trochę coacherskich linijek i gościnną zwrotkę, która brzmi, jakby ktoś wziął teksty Cardi B i Nicki Minaj i zastosował technikę cut-up. Wszystkie modne słowa klucze oczywiście są. Jednak trzeba oddać Lexy, że nawija charyzmatycznie i jakoś. W przeciwieństwie do gospodarza, którego efekty nałożone na wokal zjadły i przetrawiły, podając nam trochę coś zbliżonego do automatycznej sekretarki na auto-tunie.
Mógłbym napisać, że kawałek jest nieszkodliwy i takie tam, że to tylko fanaberia kolejnego YouTubera i nie należy się nad tym pochylać, ale Lexy ze swoim: „jestem złą suką i to się nie zmieni”, nie wygra raczej nagrody dla promotorki dobrych obyczajów. Oczywiście, że to nie jest jakiś niesamowicie mocny tekst w kontekście rapu „w ogóle”, ale patrząc na target, w który uderza Stuu, trochę bardziej niż niestosowny. Jasne, do dzieci od najmłodszych lat docierają rozmaite szkodliwe treści, ale to nie jest usprawiedliwienie – albo się jest kolejnym wykrzywieniem rzeczywistości, które się im serwuje, albo nie. Proste. W tym przypadku dostaliśmy klip z drogim samochodem, pałacykiem, Stuu, któremu jest strasznie niewygodnie w każdym kadrze i Lexy, która ukradła zeszyt rymów Iggy Azalei.
Jestem w stanie uwierzyć, że część twórców z YouTube’a ma zajawkę na rap od najmłodszych lat i między sesjami Minecrafta, faktycznie klepała wersy pod bity i puszczała znajomym. Jestem w stanie uwierzyć, że część od zawsze chciała związać się z muzyką, ale jakoś po drodze pyknęła kariera let’splayera. Jestem w stanie uwierzyć w wiele rzeczy, ale nie tym razem. Niestety, wnioskując po końcówce wideo, to nie jest jednorazowa akcja.
fot. kadr z klipu „Stuu – Best Life ft. Lexy (Official Music Video)”, youtube.com/Stuu