
Dwa dni temu Nicki Minaj zapowiadając na Twitterze kolejny odcinek audycji Queen Radio, wywołała w mediach społecznościowych mocne zamieszanie. I to mocne na tyle, że szybko usunęła z sieci swój kontrowersyjny post.

Raperka wywyższyła w nim „białe” media nad „czarnymi”, twierdząc, że te drugie piszą o niej tylko wtedy, gdy zabiera głos i dzięki temu mogą podkreślić swoją narrację. Ludzie szybko zwrócili uwagę Minaj na to, że „biali” wcale nie piszą o niej samych dobrych rzeczy, więc jej opinia nie jest uzasadniona.
Każdy komentuje to, co robi. Białe media nawet jej aż tak nie wynoszą, po prostu też o niej mówią. Dobrze i źle (…) mogłaby o tym mówić, gdyby nie była zajęta mszczeniem się na każdym, kto wspomni jej imię.
Dodatkowo w jej stronę padły oskarżenia, jakoby stała po stronie czarnej społeczności tylko wtedy, gdy jest to opłacalne. Oliwy do ognia dolało także to, że w tym roku niewłaściwie wykorzystała #BlackTragicGirl. Hasztag został stworzony po to, aby pomóc odnajdywać women of color. Raperka umieściła go jednak w opisie pod zdjęciem na Instagramie, na którym siedzi na kolanach swojego partnera Kennetha Petty’ego. A ten w przeszłości oskarżany był o przestępstwa na tle seksualnym…
To zaskakujące, że jako kobieta, która powinna stać po stronie „czarnej” społeczności, Nicki zachowuje się tak, jakby w ogóle nie dbała o szowinistyczne podziały, które przecież i dla niej musiałyby być krzywdzące. Tymczasem Minaj sama o nich przypomniała, ale liczymy, że jak zwykle zrobiła to impulsywnie i bezmyślnie (pamiętacie, jak zwyzywała Miley Cyrus od nazwy firmy drobiowej?) , oraz że zdążyła się już zreflektować. A jeśli nie, to… no my też o Tobie, Nicki, piszemy. Mogłabyś nas podpromować.
fot. kadr z klipu „Nicki Minaj – Barbie Dreams”, youtube.com/Nicki Minaj