
Świat wielkiej mody ekscentrycznymi pomysłami stoi. Dziś mamy dla Was galerię z rzeczami, które w tym roku wzbudziły nasze największe zainteresowanie. Rozsiądźcie się wygodnie i scrollujcie, serio – jest ciekawie. Do kategorii „akcesoria” zaliczyliśmy: biżuterię, wszelkiego rodzaju breloczki, nietypowe torby i wszystko, co można jeszcze pod ten termin podciągnąć. Have fun.
1 / 8
Off-White Binder Clip
Ablohowi i jego inspiracją pracą biurową, industrializmem i projektami w LV poświęciliśmy spory, osobny artykuł. To, co widzicie na zdjęciach powyżej to oczywiście metalowe breloczki do kluczy, choć z zachowaną funkcjonalnością spinacza do papieru. Cena? 100 dolarów za sztukę.
„Virgil to geniusz, stary!”
Część kolekcji Simonsa na wiosnę-lato 2019, mocno czerpiącą z subkultury punkowej – i replika puszek po piwie w formie breloka. Dla zachowania jak największego stopnia realizmu wszystkie wykonane oczywiście z aluminium. Branding Rafa też jest. W zależności od wersji, ceny wahają się miedzy 260 a 355 dolarami. W złotówkach to mniej-więcej 990-1380 zł.
Must have każdego członka Babushka gangu, czyli chusty, którymi nie pogardziłaby Twoja babcia. W luksusowej, gęsto zdobionej logo Gucci wersji. W dodatku z nieprzemakalnego materiału. Nic, tylko powijać na jesień, albo do pogo na koncercie Rocky’ego. Cena każdej z kolorystyk wynosi 390 dolarów, czyli mniej-więcej 1500 zł. W końcu nikt nie powiedział, że stylówa starszej pani należy do tanich.
Teraz coś dla fanów czystego złota. Kolabo japońskiego brandu Uniform Experiment i producenta luksusowej biżuterii, IVXLCDM (też z kraju kwitnącej wiśni). 18-karatowy kruszec (biały lub żółty), zadebiutował w połowie ubiegłego miesiąca. Retail? 69 tysięcy złotych. Nieźle jak na akcesorium dostępne w każdym sklepie kaletnicznym za kilka groszy.
Dobra, to też była mocna premiera. Młody streetwearowy brand z Los Angeles połączył siły z legendarnymi (i znienawidzonymi) Crocsami. To, co widzicie na zdjęciach, to oczywiście mała, i o dziwo całkiem funkcjonalna, torba. Gumowe wpinki na „bucie” i wełniany branding. No, i design zwracający uwagę na każdym kroku. Mocny limit 25 sztuk sprawił, że rozeszły się w mgnieniu oka pomimo sporego retailu – ten, w przeliczeniu na złotówki, wynosił około 1100 zł.
Jeszcze raz Gucci i jeszcze raz brelok. Wykonana we Włoszech kopia złotej karty kredytowej przyozdobiona logo brandu – to wszystko. Wymiary oczywiście zbliżone do pierwowzoru. Do kupienia m.in. w butiku SSENSE za 390 dolarów, czyli 1500 zł.
Na koniec japońskie CDG i projekt(y) niezawodnej Rei Kawakubo. Od początku jest groteskowo – wszystkie trzy naszyjniki wchodzą w skład męskiej linii Homme Plus i w zależności od modelu różnią się wykorzystywanymi materiałami i ceną. Zaczynając od lewej – 1435 $ (około 5400 zł), 2100 $ (około 8000 zł) i 3160 dolarów (około 12 000 zł). Drogo, karykaturalnie i intrygująco. Wszystkie wyszły w mocnym limicie, więc jeśli uda Wam się dorwać, to możecie oficjalnie nazywać się szczęściarzami. I królami makabry/kiczu (niepotrzebne skreślić).
Na dziś tyle. Druga część, w której zamierzamy rozkręcić się jeszcze bardziej, już wkrótce. Zalecamy oczywiście trzymać rękę na pulsie (i obserwować nasze sociale). Za ten czas możecie sprawdzić nasz ranking fabrycznie poniszczonych sneakersów i infografikę pokazującą, jak streetwearowe brandy radzą sobie na Instagramie. Na koniec jeszcze kalendarz premier na ten tydzień, w końcu przed nami jeszcze trzy dni. Do usłyszenia (przeczytania)!
Zostaw komentarz
Udostępnij

Trzeba przyznać, że WENA (W.E.N.A., Wudoe itd.) trafia na nasz portal ostatnio dosyć regularnie - choć nie tak regularnie, jak u innych (pozdrawiamy). Dzieje się to głównie za sprawą jego najnowszych poczynań muzycznych, o których Damian pisał TUTAJ, a także bitwy na rymy z VNMem, która już WKRÓTCE.
Raperzy, którzy dissowali (przyszłe) partnerki kolegów z branży

Prawilny Kodeks polskiego hiphopowca zakłada, że nie wolno obierać za cel ataków najbliższych rapera. Wyjątkiem stanowią bitwy freestylowe, gdzie startujący tam zawodnicy chętnie opisują, co robią z "niuniami" swoich oponentów. W Stanach obrabianie tyłków dziewczynom raperów jest czymś normalnym. Wystarczy podać przykład trójkąta: Drake-Nicki-Meek Mill. W Polsce raperzy dopiero od nie dawna zaczęli wpadać regularnie w ramiona aktorek, piosenkarek i różnych celebrytek. Losy się tak śmiesznie splatają, że owe panie kiedyś pojawiały się w tekstach kolegów z branży w mało korzystnym świetle. Skrr - sekcję plotkarską, czas zacząć!