
Poświęć 15 minut na jego rap. Nie pożałujesz!
Chcę żebyście poświęcili mi 15 minut. W zasadzie to nie mi, ale Sponsowi i jego muzyce.
Pamiętasz chłopaków z Miami Hit Music? Piewcy stylu, który dziś w Polsce święci tryumfy, i autorzy legendarnego już Vixagedonu poszli w bardzo różnych kierunkach. A raczej to życie poszło, bo w pewnym momencie to los decyduje za nas, co musimy odpuścić. Część z nich zniknęła z pola widzenia a wraz z nimi ich muzyka, ale niektórzy wyjechali, by wrócić jak Spons – na swoich zasadach.
Bez presji, wczutki, wiary w sukces, większych zapowiedzi, oczekiwań i kalkulacji. Z serca i z życiowym doświadczeniem w 15 minut na „Muzyce Samobójczej” dał mi w tym roku więcej niż inni raperzy na swoich longplayach.
Bo czuć, że jest napisane szczerze i z serca, a o taki #realtalk coraz trudniej, a już na pewno w takiej newschoolowej oprawie.
Ta epka to mocne rozliczenie z przeszłością, towarzyszącą jej depresją i samotnością, przez które artysta był „na granicy” życia i śmierci. Rozliczenie, któremu towarzyszy nowy start i zupełnie inne perspektywy, w centrum których jest rodzina i wnioski wyciągnięte przez popełnione błędy.
Na albumie pada także kilka naprawdę mocnych wyznań alkoholowo-narkotykowych. Takich, o których napisanie i zarapowanie mało kto by się pokusił. A to jest dla mnie najlepszy dowód, że na tym mini albumie nic nie było z góry zaplanowane. No może poza spowiedzią na bitach.
Jeżeli ma to być rozgrzewka przed czymś dłuższym, to ja już jestem spocony. Wytwórnie też mogłyby poczuć kilka kropel na czole, bo to jest materiał… na dobry materiał.
Spons, nie znamy się osobiście, mieliśmy „small talk” w sieci może kilka razy. Z tego miejsca chciałem napisać, że życzę Ci wszystkiego dobrego. Wygląda na to, że ze składanych puzzli zaczyna się tworzyć naprawdę ładny obraz. Keep tight!
Fot. Materiały prasowe od artysty