
Dzisiejszy felieton zacznę od parafrazy tytułu filmowego – To nie jest czas dla starych ludzi. Myślę, że większość wie lub domyśla się, skąd taki pomysł na wstęp. Jednak spokojnie, co prawda poruszę najbardziej dominujący temat w mediach, ale nie będę się bawił w żadne analizy medyczne. Zajmę się natomiast zagadnieniem (może) lekko absurdalnym z dzisiejszej perspektywy. Z drugiej strony, jeszcze kilka tygodniu temu, epidemia również wydawała się w Polsce nieprawdopodobna. O czym więc będzie mój felieton? O koncertach raperów w czasie globalnej epidemii.
Ban na rap (i nie tylko)
Jak zapewne większość już z was wie, imprezy masowe zostały w naszym kraju zawieszone na okres około miesiąca. Co to oznacza dla branży muzycznej? To samo, co prawie dla każdej innej – duże straty finansowe, które z każdym kolejnym tygodniem będą tylko rosły. Prawnikiem nie jestem, ale z tego co się zorientowałem, to wydarzenia poniżej tysiąca osób mogą się dalej odbywać. Dlatego jeśli raper nie nazywa się: Taco, Quebonafide czy Sokoł to wciąż jeszcze może zarabiać hajs na koncertach. Jednak część z polskich raperów już zapowiedziała, że ich najbliższe koncerty zostaną odwołane i przeniesione na późniejsze terminy, m.in. Bedoes.
Nie wszyscy raperzy jednak będą mogli (lub chcieli) bez odgórnego przymusu odwoływać swoje występy. Dla tzw. drugiej albo trzeciej ligi rap-gry, te kilka koncertów może stanowić główne środki utrzymania i codziennego funkcjonowania. Inni jak np. Kartky, uznali że pier*olą nakazy i zakazy i dalej będą koncertować. No cóż, jak się nie dba nawet o swoje zdrowie i najbliższych, to trudno uznać, że zadba się o zdrowie obcych osób.
Przechodząc do meritum mojego dzisiejszego felietonu, koncerty online, co wy na to? Z perspektywy „na dziś” wydaje się to niedorzeczne, głupie, ale jeśli tzw. „kwarantanna” potrwa dłużej (oby nie) to nie zdziwię się, jeśli środowisko pójdzie w tą stronę. Pewnie taki ruch nie wyjdzie ze strony : Sokoła, Taco, Peji, ale ci bardziej „internetowi” raperzy, albo zgrywuski jak Tede, no „lot może być wysoki” u nich.
Jak to mogłoby wyglądać? W kwestii zbierania hajsu raczej prosto, odbiorca wykupuje bilet na transmisje i może oglądać koncert w domowym zaciszu. Dla niektórych raperów to byłoby zapewne zbawiene jakby mogli dawać koncerty online z… No właśnie z jakiego miejsca? Koncert z ich domów, ze studia, czy z małej hali? Może ten aspekt zostawię już wam do przemyśleń, jak mogłoby to wyglądać.
To wszystko brzmi jak odcinek serialu sci-fi, ale coraz mniej rzeczy mnie zaskakuję i serio nie zdziwiłbym się, gdyby to poszło w taką stronę. Oczywiście trzeba trzymać kciuki, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło i kraj/świat wrócił do normalności, ale jeśli ten okres się przedłuży, to część branży raczej nie będzie się biernie temu przyglądać. Szczególnie, że uczniowie i studenci jakoś ten swój wolny czas będą musieli zagospodarować, a wiadomo kto jest głównym odbiorcą większości polskich raperów.
A jakie jest wasze zdanie? Uważacie, że jest jakiś ułamek szansy na taką wizję, którą dziś tu stworzyłem?
Foto. Instagram/sentinobln