Rogal DDL
Miszyn impasibel lvl ostateczny. Słuchać Rogala to trochę, jak słuchać pilota samobójcę, który naćpany i pijany nawija historię swojego życia na dyktafon i przy okazji jakieś bity lecą w tle i to się jakoś rymuje. Tylko że nie. Słuchanie Rogala to jazda bez trzymanki, ale wbrew pozorom żaden zakręt nie jest tutaj przypadkowy. Pozornie patusiarskie teksty – no dobra, nie pozornie – niosą ze sobą obawę o kondycję świata i rapowej sceny. Właściwie na dokumentowaniu tych rzeczy skupia się Rogal. Albo powie nam coś o środowisku, w którym żyjemy, albo sypnie insiderskim przemyśleniem na temat branży. Zrobi to zawsze w swoim stylu. Nieistotne, czy na feacie u Kobika, Sariusa, Holaka i Frostiego, czy w swoim numerze. Ten styl robi, co chce, raz kwitnie, jak róża/raz więdnie i w komercję spluwa.
Marcel Duchamp
Ten styl robi, co chce, raz kwitnie, jak róża/raz więdnie i w komercję spluwa. Przypadkiem wersy Rogala pasują również do tego, co swoją sztuką chciał zasygnalizować Duchamp. Jak pisze Susie Hodge w książce „Przewodnik po sztuce współczesnej. Dlaczego pięciolatek nie mógł tego zrobić?”: Duchamp zadawał wiele pytań dotyczących sztuki: Jakie cechy i warunki definiują przedmiot, jako jej dzieło? Czy sztuka powinna przemawiać przede wszystkim do oczu (a nie do rozumu)? Czy należy dokonać modyfikacji materiałów? Czy można przypisać wartość artystyczną gotowym przedmiotom? Wiele z tych pytań przebija się również przez twórczość Rogala, której forma odbiega od standardów hip-hopu, a jej przyswojenie w dużej mierze zależy od dobrych chęci odbiorcy.
Rogal DDL
Przy pierwszym zetknięciu z tekstami Rogala, można pomyśleć, że bliżej mu do Williama Burroughsa i techniki cut-up. Jednak w rzeczywistości wersy u Rogala są ze sobą ściśle powiązane będąc świetnym przykładem strumienia świadomości. Do tego DDL potrafi odnaleźć się na każdym tempie i bicie, nie stosując przy tym ogranych patentów na podziałki rytmiczne. Kwintesencja bajery, choć sam Rogal, na feacie u Sariusa, oddał koronę wersom Rycha Peji z „Tak się bawi SLU„. Warto też zaznaczyć, że jazda Rogala jest tak autorska, że jak musi się wyrazić w pełni, a bit mu nie przypasuje, to zrobi własny i możemy być pewni, że nie spodziewamy się, co w nim usłyszymy. Muzyka Rogala brzmi jak wszystko zmieszane ze wszystkim. Felicita.
Marcel Duchamp
Oddajmy głos Susie Hodge: Duchamp rozpoczynał karierę jako konwencjonalny malarz (…) Zdając sobie sprawę z tego, że w dobie pierwszej wojny światowej abstrakcyjne pomysły mają większe znaczenie niż kiedykolwiek, Duchamp zaczął eksplorować pomysł ready-mades. Wyselekcjonował zbiór przedmiotów codziennych i prezentował jako sztukę, podważając tradycyjne koncepcje estetyki. Najsłynniejszym „dziełem” (no właśnie, z cudzysłowem czy bez?) tego typu jest oczywiście „Fontanna” z 1917 roku, czyli… pisuar, który Marcel kupił w sklepie i podpisał swoim pseudonimem R.Mutt. Gruby żart, ale też epokowy moment dla sztuki i dyskusji o jej granicach.
Rogal DDL i Marcel Duchamp
Dlaczego razem? Bo Rogal DDL faktycznie jak mało który raper w Polsce może z podniesioną głową przyznawać, że wywrócił wszystko do góry nogami, a potem się na tym zbudował. Trudno o tak nietuzinkową postać na polskim (światowym?) rynku. Długofalowe połączenie z Belmondo mogłoby naprawdę sporo namieszać (TEN numer to pokazał). Duchamp z kolei, eksplorując możliwości, jakie dają ready-mades, wywracał do góry nogami ogólnoświatowe pojęcie sztuki i podważał instytucje muzeów i krytyków. (…) zainspirowany kubizmem i futuryzmem oraz fotografią poklatkową, wystawił „Akt schodzący po schodach”. Wywołał on skandal w artystycznym świecie. (Hodge, s. 103)
Jak mówiła o nim historyk sztuki, Maria Poprzęska, w wywiadzie dla Polityki: W tej chwili nie ma chyba artysty, który byłby w równym stopniu co Duchamp omotany gęstą siecią interpretacji, tak samo prawdziwych, jak i fałszywych zarazem. O jego dziełach mówiła zaś tak: Właściwie wszystko, co się na ich temat powie, może być równie dobrze przyjęte, jak i zakwestionowane.
Zaraz, zaraz to na pewno o Marcelu? Bo przecież idealnie pasuje do twórczości Rogala. Dalej, oczywiście (?) o Duchampie, Maria Poprzeską mówiła tak: Stosował ten rodzaj prowokacji – wyraźnie podkreślam: nie artystycznej, ale intelektualnej – która polega na wyprowadzaniu w pole. Niech widzowie robią, co zechcą, ale nigdy nie będą pewni swego. Bardzo perfidne prowadzenie gry z odbiorcą.
Ciarki przechodzą, co?
Rogal DDL
Jest właściwie nietykalny, a każdy poważny gracz szanuje jego jazdę i autonomię. Rogal nie musi mieć naśladowców. Wystarczy, że polski rap bez Rogala nie byłby już taki sam, a na pewno uliczny rap straciłby bardzo wyrazistego reprezentanta. Kiedy myśli się o nawijce Rogala do głowy może przyjść także… Koza. Że porównanie od czapy? Nie do końca, bo Koza robi rzeczy formalnie bardzo podobne do Rogala, choć w zupełnie innym odcieniu. Siatka skojarzeniowa jest równie bogata, a nawijka jest żywym organizmem (choć jej już bliżej do wspomnianego bourroughsowskiego cut-upu). Więc może jednak są jacyś naśladowcy? Nawet jeśli nieuświadomieni? Ding, dong, nie pojedziesz tą windą.
Marcel Duchamp
Oddajmy głos Susie Hodge: Obok Picassa Duchamp właśnie był jednym z najbardziej wpływowych artystów XX wieku. (…) Dziedzictwo Duchampa jest kontynuowało. To dzieło [Fontanna, przyp. red.] w największym stopniu zdefiniowało moment zmiany kierunku sztuki na cały kolejny wiek. Z kolei Maria Poprzęcka wypowiada się tak: Co takiego robił Picasso? Malował obrazy, olejem na płótnie. Nie wyszedł więc poza bardzo tradycyjne medium, jakim jest malarstwo czy grafika. Kiedy patrzymy na XX wiek z perspektywy naszego stulecia, widzimy, że tym najważniejszym artystą, tym, który – kolokwialnie mówiąc – najbardziej namieszał, był oczywiście Marcel Duchamp.
Rogal DDL
Prawilnie, że o ja pier#olę. Zawsze szerokie spodnie, żadne rurki. Zawsze bluzy z kapturem, żadne jakieś tam sweterki. Na nogach szybkie Nike lub Adidasy. Wygodnie, żeby elegancko robić parkour, uciekając przed psami. Ebe Ebe! Do tego kominiary. Nie jakieś tam gęsto zdobione wzorkami szmaty. Normalne, klasyczne kominiary, jak u „miastowych” chłopaków, robiących dziesiony na małolatach. Prawdziwi zawodnicy nie potrzebują udowadniać nie wiadomo czego, chodząc w Pradzie czy Gucci. Tak się lata w Polsce.
Marcel Duchamp
Najpopularniejsze chyba zdjęcie w futrze to już klasyk. O ile w szutce Duchampa eksperymentów było co nie miara, tak w kwestii outfitów, było zdecydowanie zachowawczo. Zachowawczo i z klasą. Koszule, czyste lub w kratę, krawaty, marynarki. To jeden z tych gości, przy których palenie jest „fashionable”. Bez znaczenia, czy z fajką, czy z cygarem. Sukinsyn zawsze wyglądał lepiej niż dobrze.