
Kino drogi Winiego zdaje się nie mieć końca. W najnowszym odcinku możemy zobaczyć i usłyszeć Łajzola, członka składów JWP i Jetlagz. Rozmowa jest dosyć osobliwa, bo więcej dowiemy się z niej o kuzynie księdzu (a właściwie kuzynie ojcu) Łajzola, który zasila szeregi zakonu dominikanów. Jednak, co by nie było, wkrótce premiera nowego albumu Jetlagz o tytule „Szum”, więc coś tam udało się przemycić:
Jetlagz to jest underground. (…) Nie wiem, czy mam definicję undergroundu, ale to jest chyba coś takiego, że jara się tym garstka osób i mamy fanbase, ale on jest zawężony bardzo. Są na maksa zajarani i czekają na to. (…) Nie ukrywam, że fajnie byłoby dotrzeć też do innych.
Panowie rozmawiali również o rolling-joke’u, który przewija się przez wywiady Winiego, czyli o religii Essa. Winicjusz zaoferował, że udzieli ślubu Łajzolowi i jego partnerce. (Gdyby ktoś mi powiedział, że napiszę te słowa kiedykolwiek, to bym nie uwierzył – a jednak) Cały odcinek jest dosyć osobliwy i jeśli liczycie na niesamowicie interesujące informacje o branży, to nie, przestańcie. Ale jeśli chcecie posłuchać o tym, że babcia Łajzola piła wodę z Lichenia za 300 złotych, straciła przytomność i się połamała, to śmiało.
Co nas bawi
Skłoniło mnie to do dosyć mało sycących przemyśleń w kwestii tego, co nas tak naprawdę interesuje i na co zwracamy uwagę. Obejrzałem cały odcinek, choć właściwie nic innego poza kumpelskimi dywagacjami na tematy wszelkie nie otrzymałem. Ale sam fakt obecności Winiego i niezborność jego rozmówcy mi wystarczała. Koneserom polecam zwłaszcza moment, kiedy Łajzol wychodzi na stację benzynową, żeby kupić piwo i Wini postanawia milczeć podczas nieobecności kompana. Z tego będą memy. Już przy odcinku z Hewrą widać było doskonale, że siłą tego formatu jest pewne szczególne dopasowanie gości do prowadzącego. To świetnie sprawdza się w większości przypadków, ale właśnie tam i tym razem z Łajzolem, coś nie do końca zagrało. Wini jest mistrzem w wyciąganiu tematów z choćby jednego słowa, które nieopatrznie rzuci rozmówca, ale tutaj miał problemy i trudno uznać to za jego bezpośrednią winę. To jest człowiek, który niemal półtorej godziny przegadał z Katarzyną Nosowską, dając nam jednocześnie jedną z najlepszych rozmów z tą artystką w historii.
Oczywiście jest coś nęcącego w tym, żeby przegadać po godzince z każdym przedstawicielem polskiej sceny hip-hopowej, ale może to nie jest najlepsza strategia? Był etap, kiedy Wini rozmawiał z restauratorem, z panią taksówkarz, z prezydentem Szczecina (!), z masą różnych ciekawych osób. Prowadzący podcast, rozmowę, wywiad, cokolwiek związanego z dialogiem, ma przed sobą proste i trudne zadanie jednocześnie. Proste o tyle, że jeśli wie, z kim rozmawia, to będzie wiedział, o czym rozmawiać. Trudne, bo mimo tej wiedzy, rozmówca może być nieprzemakalny, co sprawi, że trudno będzie się od czegoś odbić i rozmowa zamieni się w dziwaczną dla obu stron przepytywankę. Oczywiście goście nie mają obowiązku być w niesamowitym nastroju, żeby rzucać anegdotami i nowinkami z rękawa, ale jednak miło by było, gdyby coś z rozmowy wynikło. Pamiętam, że kiedy jechałem do Szczecina rozmawiać z Winim, to nie zastanawiałem się w pociągu, o czym rozmawiać będziemy konkretnie, bo nie postrzegałem Winiego, jako tego typu rozmówcę. Wiedziałem tylko, że na początku musimy złapać wspólny vibe, co akurat udało się dosyć przypadkowo – połączyła nas niechęć do ludzi palących w pociągowych toaletach. Dalej poszło już z górki, a efekty możecie sprawdzić TUTAJ i TUTAJ.
Goście, goście
Wróćmy jednak do kwestii gości. To, czy osoba prowadząca – mówiąc wprost – ogarnia temat, to jest jedna sprawa. Ale z drugiej strony często zastanawiam się, co powoduje niektórymi osobami, że zgadzają się na rozmowę, a potem kompletnie nic nie oferują. Przecież nikt ich do tego nie zmusza, nie siedzą w lokalu/w samochodzie za karę. Pewnie mają w tym jakiś interes, może chcą podpromować swój nowy produkt, pochwalić się czymś, albo coś zapowiedzieć? W innym wypadku jest to marnowanie czasu wszystkich trzech stron. Tak, trzech, bo również widzów. Mnie historie Łajzola o zakonie dominikańskim, piciu wódki z duchownym i o mocy sprawczej wody z Lichenia bawiły. Ale oczekiwania miałem prawdopodobnie takie, jak większość odbiorców – że dowiem się czegoś o JWP, Jetlagz, warszawskim hip-hopie, cokolwiek. Gdyby był to jednorazowy strzał, to pewnie bym się nie przejął, ale zdarzają się odcinki mielizny i głośno zastanawiam się, z czego to wynika.
Tyle dobrego, że z odcinka z Łajzolem Czukasz mógłby zrobić i dwadzieścia filmików:
fot. kadr z wideo „Wini x Łajzol – rozmowa”, youtube.com/WINI